W Egipcie trwają gwałtowne protesty przeciwników prezydenta Mohammeda Mursiego. Demonstranci starli się w szeregu miast z zwolennikami polityka, wywodzącego się z islamistycznego Bractwa Muzłmańskiego. W dwóch miastach podpalono siedziby partii Mursiego. Kilkadziesiąt osób jest rannych.
Wieczorem do erupcji agresji doszło w mniejszych miastach nad Kanałem Sueskim, Suezie i Ismailii. W obu - przed siedzibami Bractwa Muzułmańskiego - zromadziły się tłumy demonstrantów, które ostatecznie wdarły się do ich wnętrza. Budynki zdewastowano i podpalono. Nie wiadomo, czy ktoś ucierpiał.
Kolejna rewolta
Zamieszki zaczęły się w ciągu dnia przed pałacem prezydenckim w Kairze. Zebrani obrzucali się kamieniami i koktajlami Mołotowa.
Według reporterów agencji AFP, podczas zamieszek padły strzały. Służby medyczne informują o 33 rannych, ale nie ma doniesień o zabitych.
Starcia przed pałacem wybuchły, gdy przybyli tam zwolennicy Mursiego. Od wtorku pod budynkiem koczowali przeciwnicy szefa państwa, którzy pozostali tam po wielkiej demonstracji na której zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Kolejna kilkusetosobowa grupa przeciwników Mursiego spędziła noc na placu Tahrir, gdzie od prawie dwóch tygodni stoi kilkadziesiąt namiotów.
Zdaniem agencji AFP, to najliczniejsze demonstracje z serii wystąpień przeciwko Mursiemu, pierwszemu cywilnemu prezydentowi kraju. W serwisach społecznościowych trwa mobilizacja przeciwników szefa państwa, którzy skrzykują się, żeby zebrać odzież i jedzenie dla protestujących. Demonstranci twierdzą, że pozostaną w miasteczku namiotowym, dopóki Mursi nie ugnie się przed ich żądaniami.
Odpór ulicy
Tłumy przeciwników prezydenta chcą demonstracjami wymusić cofnięcie kontrowersyjnego dekretu Mursiego, który daje mu bardzo szerokie uprawnienia, a wedlug opozycji czyni go wręcz władcą autorytarnym. Sprzeciw budzi również projekt konstytucji, opracowany przez organ zdominowany przez islamistów, który w połowie grudnia ma być głosowany w referendum.
Zdaniem jednego z liderów opozycji Mohameda ElBaradei, to Mursi i rząd ponoszą odpowiedzialność za starcia. - Władza z dnia na dzień traci swoją legitymizację - powiedział były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowiej, który na konferencji prasowej wypowiadał się w środę rano w imieniu opozycyjnego Frontu Ocalenia Narodowego. - Jesteśmy gotowi do dialogu, ale tylko jeśli prezydent przełoży referendum konstytucyjne i wycofa swój dekret, który znacznie rozszerzył kompetencje szefa państwa - podkreślił ElBaradei.
Autor: adso,mon,mk//tka/kdj / Źródło: PAP, Reuters