Wielka niemiecka koalicja z SPD nie jest już tak nierealna jak 48 godzin temu. Mizerny wynik SPD w wyborach osłabił pozycję jej lidera Martina Schulza i jego partia może zdecydować się na rozmowy o tworzeniu rządu z CDU/CSU - pisze w środę "Economist". Przewodniczący SPD Martin Schulz oświadczył natomiast, że jego partia jest świadoma odpowiedzialności za sytuację w kraju w związku z fiaskiem rozmów o rządzie koalicyjnym prowadzonych przez CDU, CSU, FDP i Zielonych.
- SPD jest całkowicie świadoma odpowiedzialności w obecnie trudnej sytuacji - powiedział Schulz agencji dpa. Schulz ocenił pozytywnie działania prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, który zainicjował serię spotkań w liderami partii demokratycznych, aby wysondować możliwość rozwiązania impasu bez konieczności rozpisywania przyspieszonych wyborów. - Jestem pewien, że w najbliższych dniach i tygodniach znajdziemy rozwiązanie dobre dla naszego kraju - powiedział szef SPD. Schulz spotka się w czwartek ze Steinmeierem. Prezydent rozmawiał wcześniej z Christianem Lindnerem (FDP), z liderami Zielonych - Simone Peter i Cemem Oezdemirem oraz z przewodniczącym bawarskiej CSU Horstem Seehoferem.
Po wyborach nie chcieli rozmawiać
Po zerwaniu przez FDP rozmów w sprawie koalicji wzrosła presja na SPD, by zrewidowała swoje stanowisko. W związku ze słabym wynikiem (20,5 procent) w wyborach parlamentarnych 24 września socjaldemokraci ogłosili, że przechodzą do opozycji.
Władze SPD potwierdziły w poniedziałek, że nie zamierzają podejmować rozmów o rządzie, jednak w minionych dwóch dniach pojawiły się głosy, że wobec groźby kryzysu powinny zmienić stanowisko.
CDU/CSU i SPD rządziły przez ostatnie cztery lata. Chadecy sygnalizują, że chcieliby kontynuować tę koalicję.
Przekonać Schulza
Brytyjski tygodnik "Economist" ocenił w środę, że wielka niemiecka koalicja z SPD "nie jest już tak nierealna jak 48 godzin temu".
Według niego rośnie presja na socjaldemokratów, by rozpoczęli rozmowy z kanclerz Angelą Merkel. Choć Schulz wykluczał wcześniej możliwość odtworzenia wielkiej koalicji, źródła w jego partii mówią o "zmieniającym się nastawieniu" oraz "coraz większych naciskach" przywódców SPD, by uniknąć kolejnych wyborów. Socjaldemokratyczni deputowani biorą teraz pod uwagę wynik najnowszych sondaży, który rokuje, że SPD w ewentualnym nowym głosowaniu uzyskałoby 19,5 procent głosów - jeszcze mniej niż we wrześniowych wyborach - wyjaśnia "Economist". Nowa przewodnicząca SPD w Bundestagu Andrea Nahles podczas poniedziałkowego spotkania z deputowanymi swej partii zajęła bardziej elastyczne stanowisko niż Schulz i ponad 30 posłów opowiedziało się wtedy za rozwiązaniem, które pozwoliłoby uniknąć nowych wyborów - pisze "Economist", powołując się na "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Według tygodnika propozycję podjęcia rozmów z Merkel forsuje między innymi szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel, były szef SPD, a także wielu wpływowych centrystów w tej partii. Ta grupa "dysydentów" - jak określa ich "Economist" - posługuje się "kijem i marchewką", by przekonać Schulza. Za zachętę służy perspektywa nakłonienia przyszłego rządu Niemiec do podjęcia wspólnie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem europejskich reform, do których namawia on Berlin od początku swej kadencji. Do podjęcia dialogu z chadekami będzie więc namawiać SPD Pałac Elizejski, inne europejskie partie socjaldemokratyczne oraz biznesmeni - wyjaśnia tygodnik. Groźba, jaką mogą się posłużyć prominentni członkowie SPD, to odsunięcie Schulza od władzy, zwłaszcza że jego notowania są w tej chwili bardzo słabe. Czy Schulz skłoni się ku takiemu rozwiązaniu, okaże się być może w czwartek, po jego spotkaniu z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem - prognozuje "Economist". Steinmeier, który również wywodzi się z SPD, najprawdopodobniej będzie walczył zdecydowanie o to, by uniknąć nowych wyborów bądź utworzenia rządu mniejszościowego, a zatem, aby utworzyć nową wielką koalicję - pisze tygodnik. W miarę obiecującą metodą na zbudowanie konsensu w sprawie takiej koalicji byłoby "podejście stopniowe", czyli rozpoczęcie rozmów o mniejszościowym rządzie CDU/CSU, ewentualnie z udziałem Zielonych, ale przy jednoczesnym zawarciu układu z SPD o parlamentarnym poparciu dla takiego gabinetu w kwestiach dotyczących budżetu, Europy oraz działań Bundeswehry, w zamian za prawo do podejmowania konsultacji i wprowadzania poprawek - proponuje "Economist". Takie negocjacje z pewnością nie byłyby zapowiedzią utworzenia nowej wielkiej koalicji, ale "rząd CDU/CSU-SPD w Berlinie nie jest już czymś nie do pomyślenia" - konkluduje tygodnik.
Autor: kg / Źródło: PAP