Prezydent Salwadoru prowadzi brutalną kampanię przeciwko gangom, co wywołuje zaniepokojenie wśród organizacji obrony praw człowieka, ale skuteczna rozprawa z przestępczością przyniosła mu ogromną popularność - nie tylko w kraju, ale również wśród mieszkańców i polityków innych państw regionu. Nayib Bukele zdobył w 2024 roku reelekcję, mimo że salwadorska konstytucja zabrania sprawowania władzy prezydenckiej przez dwie kolejne kadencje.
43-letni były specjalista od marketingu sam określał się mianem "filozofa-króla" i "najbardziej cool spośród dyktatorów". W 2019 roku objął prezydenturę w Salwadorze, zamieszkanym przez sześć milionów ludzi kraju Ameryki Środkowej. W lutym 2024 roku - mimo konstytucyjnego zakazu reelekcji - został wybrany ponownie z ponad 80-procentowym poparciem.
Za każdym razem, gdy którymś z krajów Ameryki Łacińskiej wstrząsa przypadek brutalnej przestępczości, na ulicy, na forum politycznym albo w mediach społecznościowych pojawiają się głosy: "Tutaj potrzeba Bukelego!" - pisała przed wyborami agencja AFP.
W Peru dyskutowano o projekcie postawienia mu pomnika, rządy Hondurasu i Ekwadoru kopiowały niektóre z jego rozwiązań w walce z przestępczością, a apele o podobne działania pojawiały się na demonstracjach w Chile, Kolumbii i Kostaryce. Jeden z sondaży przed wyborami prezydenckimi w Ekwadorze w 2023 roku wykazał, że Bukele był tam dwa razy bardziej popularny od miejscowych polityków.
Tę popularność Bukele zawdzięcza swojej polityce "twardej ręki" w walce z gangami, zwanymi w Salwadorze "pandillas", takimi jak MS-13 i Barrio 18. Prezydent wprowadził stan wyjątkowy, zawiesił swobody obywatelskie, a podległe mu służby w ciągu kilku miesięcy aresztowały ponad 70 tysięcy osób, co stanowi około 2 procent ludności kraju.
Poświęcają część praw w zamian za bezpieczeństwo
- Salwador, który w 2015 roku uznawany był za światową stolicę morderstw, do 2023 roku stał się jednym z najbezpieczniejszych państw, a liczba zabójstw spadła o 70 procent. W rezultacie Salwador ma teraz najwyższy odsetek osadzonych w więzieniach - zwróciła uwagę pracująca w Ekwadorze analityczka z think tanku Wilson Center Beatriz Garcia Nice.
Z wrześniowego sondażu firmy Gallup wynika, że słynący do niedawna z dużej liczby zabójstw Salwador znalazł się w czołówce państw pod względem poczucia bezpieczeństwa. W komentarzach do tych wyników zaznaczano jednak, że twarda rozprawa z gangami upodobniła ten kraj do państwa policyjnego.
Garcia zaznaczyła, że w ostatnich latach w wielu krajach Ameryki Łacińskiej pogorszyła się sytuacja bezpieczeństwa, a grupy przestępcze były w stanie przejąć kontrolę nad częściami terytorium i korumpować urzędników. Dotyczy to między innymi Ekwadoru i Kostaryki, które do niedawna uznawane były za oazy spokoju w regionie.
- Dla mieszkańców życie w strachu jest wysoką ceną i wielu jest skłonnych zgodzić się na ograniczenie części praw w zamian za bezpieczeństwo - dodała Garcia. Podkreśliła przy tym, że wskaźniki poparcia społecznego dla Bukelego czynią z niego "popularną i atrakcyjną postać" dla innych latynoamerykańskich przywódców.
CZYTAJ TEŻ: Największe więzienie w Ameryce Łacińskiej jest symbolem "nowego Salwadoru". Tak wygląda życie osadzonych
"Salwador stał się celem pielgrzymek przywódców regionu"
W Ekwadorze prezydent Daniel Noboa ogłosił na początku roku stan wyjątkowy i wysłał wojsko do walki z gangami narkotykowymi, które określił jako organizacje terrorystyczne. Ogłosił też plan odzyskania kontroli nad krajowymi więzieniami, gdzie gangsterzy zorganizowali sobie de facto ośrodki dowodzenia.
Garcia oceniła, że Bukele był w tym roku "gwiazdą rocka" na Konferencji Politycznej Akcji Konserwatywnej (CPAC) w USA, gdzie spotkał się z prezydentem elektem Donaldem Trumpem i prezydentem Argentyny Javierem Mileiem, który słynie z nieortodoksyjnej polityki gospodarczej i zwiększania nakładów na siły bezpieczeństwa.
- Salwador stał się celem pielgrzymek przywódców regionu, którzy studiują metody policyjne Bukelego, przypadki prawne i więzienia. "Niedoszli dyktatorzy" przyglądają się zwiększaniu rozmiarów armii, tłumieniu opozycji, osłabianiu władzy sądowniczej i marginalizowaniu dysydentów - zaznaczyła analityczka Wilson Center.
"Uważajcie. Był Pinochet"
W Salwadorze praktycznie nie ma zorganizowanej siły opozycyjnej wobec Bukelego. Organizacje praw człowieka zarzucają rządowi arbitralne zatrzymania niewinnych osób, porwania i tortury. Prawnicy, dziennikarze i organizacje pozarządowe informowały o zastraszaniu i inwigilacji przez władze. - Instytucje Salwadoru zostały całkowicie przejęte i podporządkowane prezydentowi - mówiła salwadorska aktywistka Celia Medrano.
Przed naśladowaniem Bukelego przestrzegała w 2023 roku chilijska pisarka Isabel Allende. Podkreśliła, że mieszkańcy Salwadoru cieszą się z powodu poprawy bezpieczeństwa, ale wyraziła obawę, że Ameryka Łacińska może powrócić do epoki, gdy krajami rządzili autorytarni przywódcy pokroju Augusto Pinocheta.
- Bardzo się boję, że ludzie oddadzą demokrację w zamian za bezpieczeństwo (...). W Chile ludzie tęsknią teraz za kimś takim jak Bukele. Ja mówię: uważajcie. Był Pinochet. W tych czasach było bezpiecznie, ale niebezpieczeństwo i terror pochodziły od państwa, nie od przestępcy chodzącego po ulicy - powiedziała Allende.
Eksperci zwracają uwagę, że wciąż nie jest jasne, jak zakończy się prezydentura Bukelego ani jak zostanie on zapamiętany. Podkreślają, że w Ameryce Łacińskiej popularni początkowo przywódcy, jak Alberto Fujimori w Peru czy Hugo Chavez w Wenezueli, ostatecznie okrywali się złą sławą.
- Bukele osiągnął coś za cenę możliwą do zaakceptowania przez większość (mieszkańców - red.) jego kraju. Ale to dopiero pierwszy rozdział tej historii (...) Może się okazać wyjątkiem od reguły panującej w Ameryce Łacińskiej, ale może też nastąpić zwrot ku gorszemu - ocenił Michael Shifter z waszyngtońskiego think tanku Inter-American Dialogue
CZYTAJ TEŻ: Ominął konstytucyjny zakaz, bo "sondaże dawały mu zwycięstwo". Bukele ogłasza: wygraliśmy
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Rodrigo Sura/PAP