Barack Obama wywołał falę oburzenia, po tym jak odwzajemnił żołnierzom salut trzymając w dłoni kubek z kawą. W USA już rozpętała się Lattegate - jedni atakują, drudzy bronią prezydenta. Krytykuje się też sam pomysł prezydenckiego salutu. Zresztą nie jest to długa tradycja, ale pomysł Ronalda Reagana.
Afera wybuchła w środę, po tym jak Biały Dom z własnej nieprzymuszonej woli umieścił w sieci nagranie prezydenta wysiadającego ze śmigłowca w Nowym Jorku. Przybył tam na Sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Wysiadając ze śmigłowca Obama musiał przejść pomiędzy dwoma salutującymi żołnierzami Korpusu Piechoty Morskiej. Zgodnie z niepisaną tradycją odwzajemnił im salut, zrobił to jednak trzymając jednocześnie tekturowy kubek z kawą. Osoba, która umieściła krótki filmik w internecie, albo przegapiła fakt, że prezydent salutuje bardzo niefrasobliwie, albo nie widziała w tym nic złego i nie przewidziała fali krytyki.
Obama i jego wpadki
Niezależnie od motywów, nagranie trafiło do sieci i zaczęło żyć swoim życiem. Przeciwnicy Obamy wykorzystują sytuację do ataków na prezydenta za jego "brak szacunku" dla żołnierzy. Despekt popełniony przy pomocy kubka z kawą ma być wyrazem ogólnej postawy prezydenta wobec sił zbrojnych. Obywatele USA w porównaniu do Europejczyków są przeciętnie znacznie bardziej patriotyczni i dumni ze swojego wojska, wobec czego Lattegate wywołuje wiele emocji. Pojawiają się również obrońcy Obamy, którzy wskazują, że jego poprzednik George W. Bush wielokrotnie salutował trzymając w drugiej ręce swojego terriera Barneya. Media prawicowe nazywają to "żałosną" próbą wybielenia Obamy, bowiem republikański prezydent salutując miał całą prawą rękę wolną, a w lewej zgodnie z przepisami mógł coś trzymać.
@seanhannity No I haven\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'t seen that one but I did see this one ... pic.twitter.com/XAtxY7D3Ko
— John Dullea (@jdullea) wrzesień 24, 2014
Pomysł Reagana
Kolejne afery z salutowaniem w wykonaniu prezydentów przywołują trwającą już trzy dekady dyskusję, czy właściwie powinni to robić. Wbrew pozorom nie jest to długa tradycja. Większość amerykańskich prezydentów nie salutowała. Nawet utytułowany generał Dwight Eisenhower po odejściu do cywila i znalezieniu się w Białym Domu tego nie czynił. Trwający obecnie zwyczaj salutowania w wykonaniu prezydentów został zapoczątkowany przez Ronalda Reagana na początku jego prezydentury w 1981 roku. Wywołało to wówczas intensywną debatę i falę krytyki. Formalnie prezydent jako cywil nie może salutować.
Ostatecznie stwierdzono jednak, że jako najwyższy zwierzchnik sił zbrojnych może mieć prawo do salutu. Prezydencki gest traktuje się jako wyraz uznania dla żołnierzy, a nie formalne oddanie honorów zgodnie z kodeksem wojskowym.
Autor: mk//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: White House