Po czterech latach wycieńczającej wojny domowej prezydent Syrii Baszar el-Asad przygotowuje się do podziału kraju - podała agencja France-Presse, powołując się na oceny dyplomatów i ekspertów. Duże terytoria wpadłyby w ręce syryjskiej opozycji i islamistów.
Rząd Syrii zatrzymałby dla siebie pas ziemi ciągnący się od rejonu Damaszku na południu, przez miasta Hama i Homs, do syryjskiego wybrzeża z miastami Latakia i Tartus. Innymi słowy władze państwowe zachowałby kontrolę tylko nad zachodnią, najgęściej zaludnioną częścią Syrii.
Natomiast z pozostałych terytoriów syryjska armia wycofałaby się. Duże połacie na północy, wschodzie i południu kraju wpadłyby w ręce licznych walczących między sobą ugrupowań, w tym ISIS.
Syryjski rząd zmęczony konfliktem
- To całkowicie zrozumiałe, że syryjska armia skróci front, aby chronić miasta, w których mieszka duża część ludności - przekonywał Waddah Abded Rabbo, który jest redaktorem naczelnym bliskiego reżimowi dziennika "Al-Watan".
- Świat musi się zdecydować, czy powstanie dwóch państw terrorystycznych jest w jego interesie - mówił Rabbo, nawiązując do Państwa Islamskiego na wschodzie kraju i "emiratu" Al-Nusra, powiązanego z Al-Kaidą, na północy.
Rząd Syrii nazywa wszystkie pozostałe strony w konflikcie "terrorystami". Także syryjską opozycję i Kurdów.
Tylko jedna czwarta kraju pod kontrolą rządu
Od początku protestów przeciwko El-Asadowi w 2011 roku Damaszek stracił kontrolę nad trzema czwartymi powierzchni Syrii. Z drugiej strony, 50-60 procent ludności tego kraju mieszka na terytoriach kontrolowanych przez rząd.
Na powyższej mapie tereny kontrolowane przez rząd są zaznaczone na czerwono, przez ISIS - na szaro, przez Al-Nusrę - na biało, przez syryjską opozycję - na zielono, a przez Kurdów - na żółto.
Francuski geograf i ekspert ds. Syrii Fabrice Balanche oszacował dla agencji France-Presse, że 10-15 procent populacji Syrii żyje pod butem ISIS, 20-25 procent - Al-Nusry, a 5-10 procent na terytoriach kontrolowanych przez Kurdów.
- Rząd Syrii wciąż jednak ma armię i cieszy się poparciem części ludności - skomentował Balanche. - Sytuacja zmierza w kierunku nieformalnego rozbioru, w którym jednak granice między strefami mogą ulegać zmianie - dodał.
Nieunikniony podział
- Podział Syrii jest nieunikniony. Rząd chce kontrolować wybrzeże, dwa centralnie położone miasta Homs i Hamę, oraz stolicę - Damaszek - powiedział wysoko postawiony urzędnik w rządzie El-Asada.
- Czerwonymi liniami dla rządu są autostrady Damaszek-Bejrut i Damaszek-Homs, jak również miasta Latakia i Tartus - dodał urzędnik, cytowany przez AFP, który pragnął zachować anonimowość.
Miasta na wybrzeżu to twierdze rządu i dom dla milionów alawitów, odłamu szyickiego islamu, który wyznaje także sam Baszir El-Asad.
Ofensywy rządu tracą impet
Rządowe ofensywy przeciwko islamistom w Aleppo i Palmirze zakończyły się porażką armii El-Asada. Obecnie jedyną większą ofensywą Damaszku jest operacja w górach Kalamun przy granicy z Libanem. Jednak prym w walkach wiedzie tam sojusznik rządu, libański szyicki ruch Hezbollah.
- Rola syryjskiej armii została ograniczona do bycia prezydencką gwardią, której zadaniem jest ochrona reżimu - powiedział dyplomata często przebywający w Damaszku.
Pomysłodawcą strategii - Iran?
- Rząd Syrii jest zaniepokojony rozwojem sytuacji, ale urzędnicy są przekonani, że Rosja i Iran nie pozwolą upaść reżimowi El-Asada - dodał dyplomata.
- To Iran skłonił syryjskie władze do pogodzenia się z rzeczywistością i do zmiany strategii: do skupienia się na ochronie tylko miejsc strategicznych - powiedział jeden z przywódców opozycji Haytham Manna.
Eksperci: to dla rządu dobry pomysł
W ciągu czterech lat wojny siły wierne rządowi w Damaszku skurczyły się z 300 tysięcy do 175 tysięcy, przy czym w ich skład wchodzi nie tylko armia, ale także ochotnicy z kraju i zagranicy, w tym Hezbollah - szacuje Amerykańskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS).
Jak jednak przekonywał Aram Nerguizian, badacz z CSIS, nowa strategia nie świadczy o upadku reżimu El-Asada, a nawet może okazać się trafiona.
- Problemem rządu były zbyt rozciągnięte linie zaopatrzenia. Teraz także dowodzenie będzie łatwiejsze - powiedział Nerguizian.
Zgodził się z nim inny ekspert ds. Syrii, Thomas Pierret z Uniwersytetu w Edynburgu.
- Reżim musi ograniczyć swoje aspiracje i skoncentrować się na linii Damaszek-Homs-wybrzeże. Chociaż rząd Syrii ma armię dość silną, by utrzymać jeszcze południowo-wschodnią część kraju, to w dłuższej perspektywie przyzwolenie na powolne wykruszanie się sił tylko go osłabi - stwierdził Pierret.
Autor: fil//rzw / Źródło: yahoo.com
Źródło zdjęcia głównego: Voice of America | Elizabeth Arrott