Ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk zarzucił rządowi Niemiec "nadskakiwanie" Rosji. Dyplomata uważa ponadto, że Niemcy obarczają władze w Kijowie odpowiedzialnością za brak postępów w zabiegach o rozwiązanie kryzysu w Donbasie. Niemiecki MSZ odrzuca krytykę.
- Nie może być mowy o nadskakiwaniu Moskwie przez Berlin - powiedział dziennikarzom w piątek w Berlinie rzecznik MSZ Martin Schaefer.
Jak zaznaczył, po ostatnim spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy tydzień temu w Paryżu szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier krytykował "po równo" Moskwę i Kijów za brak postępów. "Najwidoczniej obie strony nie są obecnie gotowe do podjęcia koniecznych politycznych kroków i do zawarcia kompromisu" - zauważył Schaefer.
"Przejaw słabości"
W wywiadzie dla agencji dpa ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk zarzucił niemieckim władzom, że próbują obarczyć Ukrainę odpowiedzialnością za brak postępów, a także że wysyłają pod adresem Moskwy "błędne sygnały".
- Pojednawcze sygnały z Berlina odbierane są (w Moskwie) jako przejaw słabości - ocenił dyplomata. Ostrzegł przed planami umożliwienia Rosji powrotu do grona najbardziej uprzemysłowionych państw świata (G7). - To byłoby dla Putina nawet ważniejsze od zniesienia sankcji - powiedział Melnyk.
Schaefer zapewnił, że Niemcy popierają reformy polityczne i ekonomiczne na Ukrainie. - Część reform została zrealizowana. Niestety w minionych miesiącach można było dostrzec niepokój w Radzie (ukraińskim parlamencie), czy istnieje większość dla reform. Nie wiemy, czy rząd Arsenija Jaceniuka przetrwa. Jest wiele spekulacji o jego następcy. (...) Kraj nie ma zbyt dużo czasu. Dlatego apelujemy do sił odpowiedzialnych w Kijowie, by odłożyły na bok spory i kontynuowały konsekwentnie reformy - powiedział rzecznik.
"Nie mamy odpowiedzi"
Odnosząc się do postulatu strony ukraińskiej ws. wysłania do Donbasu międzynarodowej misji policyjnej, Schaefer zastrzegł, że jest to "znany i bardzo skomplikowany problem".
- Ukraina od dawna postuluje utworzenie misji błękitnych hełmów - przypomniał rzecznik MSZ. - Jakim uzbrojeniem miałaby dysponować taka misja, gdy separatyści mają do dyspozycji czołgi? Jak miałaby się bronić? Kto miałby oddać ludzi do dyspozycji tej misji, która zdaniem Ukrainy miałaby liczyć 10 tys. osób? - dopytywał. - Nie mamy odpowiedzi na szereg technicznych i politycznych pytań - stwierdził.
"Pieczołowicie badamy tę prośbę"
Schaefer potwierdził, że niemiecki MSZ został poproszony przez stronę ukraińską o wysłanie do Rosji lekarzy, który zbadaliby stan zdrowia aresztowanej ukraińskiej lotniczki Nadii Sawczenko.
- Bardzo pieczołowicie badamy tę prośbę. Traktujemy ją bardzo poważnie - powiedział rzecznik, zastrzegając, że obecnie nie może powiedzieć, czy wysłanie takiej misji będzie możliwe. Przypomniał, że w lutym zeszłego roku podczas rozmów w Mińsku Steinmeier poruszył w rozmowie z Putinem kwestię Sawczenko. Wówczas niemieccy lekarze uzyskali pozwolenie na zbadanie aresztowanej.
Stan więzionej w Rosji lotniczki jest krytyczny, a sytuację komplikuje to, że nie dopuszcza ona do siebie rosyjskich lekarzy – poinformował w piątek jej obrońca Nikołaj Połozow.
34-letnia Sawczenko jest oskarżona o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy w czasie walk w Donbasie w 2014 roku.
Ukrainka, która została wówczas bezprawnie wywieziona do Rosji, nie przyznaje się do winy i twierdzi, że dowody w jej sprawie zostały sfałszowane.
O jej uwolnienie apelują władze w Kijowie i kraje UE.
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru