Polska i kraje Bałtyckie równolegle ujawniły działania, które mają doprowadzić do wzmocnienia sił NATO na ich terytoriach. Dowódcy sił zbrojnych Litwy, Łotwy i Estonii chcą, aby w ich krajach stacjonowała cała brygada Sojuszu. Polska chce natomiast walczyć o stałą obecność żołnierzy NATO i pobudowanie dużych baz mobilizacyjnych z ciężkim uzbrojeniem.
O obu inicjatywach poinformowano równolegle. Stanowisko państw Bałtyckich ujawnił rzecznik dowódcy sił zbrojnych Litwy, natomiast o planach Polski powiedział agencji Reutera gen. Stanisław Koziej z Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ostateczny cel jest jednak zbieżny. - Miałby to być środek odstraszający wobec coraz bardziej stanowczej Rosji - powiedział rzecznik litewskiej armii.
Polska chce stałej obecności i baz
Agencja Reutera podaje, że widziała dokument przygotowany przez BBN, który zawiera plany negocjacyjne na przyszły szczyt NATO w Warszawie w 2016 roku. Zawarto w nim takie sformułowania jak "zabieganie o stałą obecność Sojuszu w regionie" i dodane w nawiasie "bazy z ciężkim uzbrojeniem". Gen. Stanisław Koziej zastrzegł, że tezy zawarte w dokumencie nie oznaczają, że dokładnie takie będzie stanowisko Polski na szczycie. Może się ono zmienić, jeśli np. Rosja wypełni ustalenia z porozumienia w Mińsku. - Niestety wydaje mi się to mało prawdopodobne - stwierdził Koziej. Szef BBN powiedział, że Polska będzie zabiegała o zamienienie tymczasowej obecności wojsk NATO na wschodzie Europy w stałą. Chodzi między innymi o infrastrukturę, czyli np. bazy z zapasami uzbrojenia, części zamiennych i paliwa. Wojsko USA już w 2014 roku sugerowało, że być może umieści na wschodniej flance NATO swoją bazę mobilizacyjną z wyposażeniem dla jednej brygady zmechanizowanej.
Ofensywa Bałtów
Estoński ambasador w Warszawie przyznał, że jego rząd regularnie spotyka się z Polakami na rozmowy w sprawie bezpieczeństwa. - Na pewno będziemy koordynować nasze przygotowania do przyszłego szczytu, w tym podejmować lobbing, jeśli będzie to potrzebne - powiedział Harri Tildo. Bałtowie działają też sami i to już. Dowódcy sił zbrojnych Litwy, Łotwy i Estonii wysłali razem list do naczelnego dowódcy Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie. Apelują w nim o zwiększenie obecności sił Sojuszu w ich krajach. Chodzi o jednostkę wielkości brygady, w której skład wchodziłyby bataliony o liczebności 700-800 żołnierzy w każdym kraju. Siły te stacjonowałyby w regionie rotacyjnie na zasadach podobnych, na jakich funkcjonuje natowska misja obrony powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. - To jest konieczne ze względu na sytuację bezpieczeństwa - powiedział rzecznik dowódcy sił zbrojnych Litwy, kapitan Mindaugas Neimontas. - Sytuacja w naszym regionie się nie poprawia, więc będzie to środek odstraszający - dodał.
Niebezpieczny sąsiad
Od początku kryzysu na Ukrainie u granic krajów bałtyckich wielokrotnie obserwowano samoloty i okręty wojenne rosyjskich sił zbrojnych. W odpowiedzi aktywność w regionie zwiększyło NATO. W kwietniu neutralne Finlandia i Szwecja wspólnie z należącymi do NATO Norwegią, Danią i Islandią wydały deklarację, w której nazwały Rosję największym wyzwaniem dla europejskiego bezpieczeństwa, zapewniły o solidarności z państwami bałtyckimi. We wspólnej deklaracji napisano, że Europa Północna musi być przygotowana na możliwe kryzysy i incydenty z powodu polityki Rosji. Zwrócono uwagę na "wzmożoną wojskową i wywiadowczą aktywność" Rosji w północnych rejonach tych krajów, a także w państwach bałtyckich, gdzie liczna obecność ludności rosyjskojęzycznej nasila obawy przed rosyjską interwencją po aneksji ukraińskiego Krymu w marcu 2014 roku.
Autor: mk\mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: US Army