Coś spadło na pole w Iranie. Oficjalnie to dron, ale cyrylica nie kłamie

Rosyjska rakieta rozbiła się w poluTwitter, MO Rosji

Irańskie władze zapewniają, że tajemniczy obiekt znaleziony na polu niedaleko miasta Susa, to ich dron, który „uległ awarii”. Na rzekomym bezzałogowcu widnieją jednak wyraźne rosyjskie napisy, a jego kształt i różne elementy nie pozostawiają wątpliwości, że to rakieta manewrująca Ch-101. Irańczycy wyraźnie „kryją” Rosjan, którzy od kilku dni masowo odpalają pociski na Syrię z ich przestrzeni powietrznej.

Rzekomego drona znaleziono na polu w pobliżu miasta Susa w piątek. Pierwsi na miejsce rozbicia się obiektu dotarli okoliczni mieszkańcy, którzy słyszeli i widzieli jego upadek. Zrobiono zdjęcia i nagrania, które trafiły do sieci i rozpoczęły falę spekulacji.

Szpieg, czy też może rakieta?

Jedną z teorii krążących po sieci była ta, według której obiekt był zagranicznym dronem szpiegowskim, który został zestrzelony tudzież doznał awarii i się rozbił. Takie wytłumaczenie trafiło na podatny grunt, bo w przeszłości nad Iranem pojawiały się tajne amerykańskie bezzałogowe maszyny zwiadowcze. Jedna z nich, dron RQ-170, trafił nawet w ręce irańskiego wojska co zostało bardzo nagłośnione. Inna teoria wiązała tajemniczy obiekt z aktywnością rosyjskiego lotnictwa strategicznego nad ich krajem. Ciężkie bombowce z czerwonymi gwiazdami już od kilku dni przelatywały nad Iranem w drodze nad Syrię, lub odpalały z irańskiej przestrzeni powietrznej rakiety manewrujące. Założono, że jedna z nich doznała awarii i rozbiła się niedługo po uruchomieniu. Irańskie władze zdecydowały się jednak jednoznacznie zaprzeczyć powyższym spekulacjom. Gubernator Suzy Reza Nejati powiedział w sobotę agencji IRNA, że tajemniczy obiekt znaleziony na polu to maszyna bezzałogowa irańskiego wojska, która wykonywała lot treningowy i doznała awarii technicznej.

"Za Paryż" i "Za naszych". Rosjanie podpisują bomby
"Za Paryż" i "Za naszych". Rosjanie podpisują bombyMinisterstwo Obrony Federacji Rosyjskiej

Rosyjski prezent z nieba

Krążące w internecie zdjęcia jednoznacznie zaprzeczają jednak irańskim wytłumaczeniom. Po pierwsze wyraźnie widać na nich rosyjskie napisy cyrylicą. Irańskie wojsko nie posiada żadnych bezzałogowców produkcji rosyjskiej, bo Rosjanie sami praktycznie ich nie konstruują i nie mogą zaoferować w tym zakresie ciekawych technologii na sprzedaż. Irańczycy wytwarzają wiele różnych typów dronów samodzielnie i opatrują je napisami w swoim, dość charakterystycznym, alfabecie. Po drugie na zdjęciach wyraźnie widać charakterystyczne elementy konstrukcyjne rakiety manewrującej dalekiego zasięgu. Między innymi wysuwany z kadłuba mały silnik turboodrzutowy, długi smukły kadłub i niewielkie skrzydła oraz stery. Biorąc pod uwagę rosyjskie napisy i widoczne kształty kadłuba rakiety oraz sterów na jej końcu, można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że w ręce Irańczyków trafiły szczątki najnowszego rosyjskiego pocisku manewrującego Ch-101. Na nagraniach udostępnionych przez rosyjskie ministerstwo obrony w ostatnich dniach widać, jak takie rakiety są ładowane do komór bombowych bombowców strategicznych Tu-160 i Tu-95 wysyłanych w kierunku Syrii.

Podpis Tweeta jest błędny. Ch-555 to starsza wersji rakiety Ch-55, z której wyewoluowała najnowsza Ch-101

Skrywani goście na niebie

Jest niemal pewne, że jeden z nowych pocisków doznał awarii i rozbił się. Nie jest to niczym niezwykłym w przypadku takiego uzbrojenia. Podobne amerykańskie rakiety manewrujące Tomahawk również doznają awarii i rozbijają się w drodze nad cel. Podczas amerykańskich ataków na Irak w 2003 roku wypadków było tyle, że Turcja i Arabia Saudyjska zakazały przelotów pocisków nad swoim terytorium.

Irańczycy prawdopodobnie "kryją" Rosjan i nie chcą przyznać co naprawdę rozbiło się opodal Susy, ponieważ wolą nie mówić obywatelom, iż mogą na nich spaść szwankujące rosyjskie rakiety.

Autor: mk//gak / Źródło: tvn24.pl, IRNA

Źródło zdjęcia głównego: Twitter, MO Rosji

Tagi:
Raporty: