Referendum, które odbyło się w środę w Holandii, pokazało Ukraińcom, co naprawdę myślą o nich w Europie. I to "nie eurourzędnicy, skrępowani dyscypliną partyjną, a prości mieszkańcy Starego Świata" - ocenia w piątek rządowa "Rossijskaja Gazieta".
W artykule na pierwszej stronie "RG" komentuje w ten sposób wyniki referendum, w którym Holendrzy zagłosowali przeciwko umowie stowarzyszeniowej z Ukrainą.
"RG": irytacja zamiast współczucia
Dziennik pisze o "realizowanej przez Ukrainę polityce dopraszania się", która "coraz częściej wywołuje nie współczucie, a irytację". "RG" pisze też o "ukraińskim bagnie korupcyjnym", w które trzeba "wyrzucać pieniądze".
Komentarz ten jest wstępem do wywiadu z niemieckim politologiem Alexandrem Rahrem na temat przyszłości UE. Rahr ocenia, że choć jest wątpliwe, by Unia rozpadła się, to "nastąpił koniec sojuszu politycznego Europy". Uważa także, że wynik referendum w Holandii to sygnał dla Ukraińców, iż "Europa, która im wiele naobiecywała, nie spieszy się z wypełnianiem obietnic". Wyniki "są ciosem nie tylko dla dalszych perspektyw samej Ukrainy, ale i innych krajów Partnerstwa Wschodniego, które dążą do stowarzyszenia z UE" - ocenia politolog.
"Klęska europejskiej rusofobii"
"Europa po raz pierwszy powiedziała Ukrainie: nie!" - głosi tytuł w wysokonakładowej "Komsomolskiej Prawdzie". Według gazety referendum w Holandii "może postawić krzyżyk na stowarzyszeniu Kijowa z UE". Dziennik przyznaje, że "wyniki referendum mają tylko charakter rekomendacji" i dodaje: "ale dla władz Holandii nieusłyszenie głosu narodu oznacza, że gwiżdżą na demokrację". Komentator gazety pisze: "Może na samym początku trzeba było pomyśleć, czy narody Europy chcą widzieć Ukrainę w swojej rodzinie, a dopiero potem wierzyć wykonawcom Majdanu, obalać władzę i przelewać krew w Donbasie?".
Gazeta cytuje także opinię kijowskiego politologa Mychajła Pohrebyńskiego, który uważa, że wynik referendum "jest klęską europejskiej rusofobii".
Niemal wszyscy już ratyfikowali
Ekonomiczny dziennik "Wiedomosti" cytuje wykładowcę historii Rosji na uniwersytecie w Lejdzie Andre Gerritsa, który wskazał, że wielu Holendrów "jest zaniepokojonych procesem integracji UE" i zwrócił uwagę, że "to właśnie było prawdziwym powodem referendum". Jego zdaniem, referendum pokazało nastroje znacznej części holenderskiego społeczeństwa. Gerrits podkreśla przy tym, że przeciwnicy umowy z Ukrainą poszli na referendum, a wielu zwolenników zostało w domu.
"Wiedomosti" zaznaczają, że referendum w Holandii "niemal nie odbije się na realizacji" umowy o stowarzyszeniu UE-Ukraina.
Sijbren de Jong z Centrum Studiów Strategicznych w Hadze powiedział dziennikowi "Kommiersant", że nie jest uprawnione mówienie, że rezultaty referendum odzwierciedlają opinię Europejczyków o ukraińskim systemie politycznym. - Przeciw umowie zagłosowało tylko ok. 20 proc. wyborców holenderskich, a pozostałe 27 z 28 krajów UE już ratyfikowały dokument - zauważył de Jong.
Ważne, choć niewiążące
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew ocenił w czwartek, że wyniki referendum w Holandii w sprawie umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina "są wskaźnikiem stosunku Europejczyków do ukraińskiego systemu politycznego".
Według ogłoszonych w nocy ze środy na czwartek wstępnych wyników przeciwko umowie z Ukrainą głosowało 61 proc. uczestników referendum w Holandii, a poparło ją 38 proc. Referendum jest ważne, bo frekwencja przekroczyła 30 proc. Premier Holandii Mark Rutte zapowiedział, że jego rząd może ponownie rozważyć kwestie związane z ratyfikowaniem umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.
Autor: mm//gak / Źródło: PAP