Unia Europejska zdaje się być usatysfakcjonowana rosyjską operacją wycofania wojsk ze stref buforowych w Gruzji. Tbilisi entuzjazmu jednak nie podziela domagając się opuszczenia przez rosyjskich żołnierzy rejonu Achałgori i wąwozu Kodori, które strona rosyjska uznaje za - odpowiednio - część Osetii Południowej i Abchazji. Francja, odstając od stanowiska UE, popiera Gruzję.
- Z radością ogłaszam, że patrole misji obserwacyjnej Unii Europejskiej potwierdziły, że rosyjskie siły zbrojne zakończyły zaplanowaną ewakuację z terytoriów przylegających do Abchazji i Osetii Południowej - czytamy w komunikacie Javiera Solany, koordynatora unijnej dyplomacji. - Mamy nadzieję, że wycofanie [wojsk - red.] pozwoli ludziom, którzy musieli opuścić miejsce zamieszkania, na powrót do domów i przyczyni się do normalizacji warunków życia w tych regionach - dodał.
Rosyjski odwrót pozytywnie oceniło też fińskie przewodnictwo Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
Francja pomaga Tbilisi
Tymczasem władze w Tbilisi uznają, że Rosja, pozostając w Achałgori, nie wypełnia zapisów porozumienia o zawieszeniu broni, zawartego między rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem i jego francuskim odpowiednikiem Nicolasem Sarkozym. I właśnie ze strony Paryża Gruzja dostała w piątek pomocną dłoń. - Rosjanie powinni opuścić całą strefę buforową, wycofując się na pozycje sprzed konfliktu - przypomniał szef dyplomacji francuskiej Bernard Kouchner. Jego zdaniem na razie Rosjanie dokonali tego "częściowo".
Achałgori pod obrady w Genewie
Porozumienie zakłada, że wycofanie wojsk rosyjskich ze stref buforowych na pozycje sprzed konfliktu 7 sierpnia. Przed tą datą w Achałgori nie było Rosjan, a rejon był administrowany przez Tbilisi.
Kouchner zapowiedział, że sprawa bezpieczeństwa w regionie, m.in. Achałgori, będzie tematem rozmów pokojowych Genewie, zaczynających się 15 października.
Źródło: PAP