Ambasada Rosji w Damaszku została rano ostrzelana dwoma pociskami moździerzowymi w chwili, gdy zaczynała się manifestacja poparcia dla tego kraju za interwencję w Syrii - poinformowała agencja AFP, powołując się na swego fotoreportera. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow nazwał ostrzelanie ambasady aktem terroryzmu.
Wybuch pocisków spowodował panikę wśród około trzystu zwolenników rządu w Damaszku, które zgromadziły się rano przed budynkiem ambasady Rosji, żeby podziękować za interwencje rosyjskich sił w konflikcie w Syrii.
Ambasada: nie ma rannych
Z terenu rosyjskiej placówki wydobywał się dym - podała agencja Associated Press, również powołując się na swego korespondenta, który przybył na poranną manifestację.
Ambasada rosyjska poinformowała, że nie ma rannych.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow nazwał ostrzelanie rosyjskiej ambasady "aktem terrorystycznym".
W przeszłości rebelianci walczący na przedmieściach miasta obierali sobie ambasadę za cel ataku, ale nie jest jasne, czy wtorkowy atak był wymierzony w wiec - wskazuje AP. Nie wiadomo, kto dokonał tego ataku.
Rosja i USA prowadzą obecnie równoległe operacje lotnicze w Syrii. Amerykanie atakują od ponad roku cele dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS) zarówno w Iraku, jak i w Syrii. Rosja, która włączyła się do konfliktu syryjskiego 30 września, deklaruje, że jej lotnictwo również zwalcza IS, ale według źródeł zachodnich dokonuje nalotów także na pozycje wspieranych przez USA rebeliantów walczących z reżimem prezydenta Baszara el-Asada.