Inwazja na Ukrainę trwa 82. dobę. W oblężonym przez Rosjan Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy woda wymywa z prowizorycznych grobów ciała zabitych - poinformował doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Zdaniem studentki, której udało się opuścić miasto, "jeśli piekło istnieje, to było w Mariupolu".
Historię młodej kobiety opublikowało w niedzielę Radio Swoboda, ukraińska redakcja Radia Wolna Europa. "Siedzisz na powalonych światłach drogowych w środku zniszczonego miasta (...), na ruinach swojego dawnego życia. A obok przejeżdżają kolumny rosyjskiego sprzętu: czołgi, transportery opancerzone, ciężarówki z żołnierzami, gra hymn Rosji. Myślisz, że to, co się dzieje, nie jest możliwe" - napisała studentka.
Jak przekazała, przez pierwszych kilka dni, gdy działała jeszcze komunikacja i był dostęp do internetu, nie była to dla niej jeszcze wojna. Jednak to, co działo się później, opisuje już jako przerażające - rosyjskie pociski latające po mieście, jakby na oślep.
"Ludzie nauczyli się żyć bez niczego: bez wody, światła, ogrzewania przy minus 13-15 stopniach, bez jakichkolwiek połączeń, informacji, komunikacji, a nawet bez godnego pochówku ludzi. (...) Czasem nie wiedzieliśmy, czy może być gorzej, ale to gorsze przychodziło następnego dnia" - wskazała studentka.
Sytuacja w Mariupolu
"Ludzie w Mariupolu myślą, że o nich zapomniano. Nie wiedzą, że cały świat mówi teraz o Mariupolu, jakim jest bohaterskim miastem i jacy są jego mieszkańcy - silni i odważni. Kiedy tam jesteś, wydaje ci się, że jesteś osamotniony, Rosjanie ostrzeliwują (lokalny kombinat metalurgiczny) Azowstal, miasto jest całkowicie zajęte, rosyjska armia jest wszędzie. Nie rozumiesz, dlaczego przez osiem lat żyliście obok wojny, a teraz jest obok was" - opowiedziała kobieta
Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował w niedzielę, że "sytuacja humanitarna pogarsza się bez względu na to, że okupanci udają, że coś zmienia się na lepsze". - Stale próbują coś zrobić, ale im to nie wychodzi... Próbują naprawić elektryczność - mamy pożary. Woda płynie ulicami tak szybko, że podmywa miejsca pochówku w podwórzach. (...) Dochodzi do wymywania ciał zmarłych z tych grobów - powiedział Andriuszczenko.
Doradca mera podkreślił, że w oblężonym mieście brakuje żywności i wody pitnej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Telegram/Rada Miejska Mariupola