Minister spraw zagranicznych i handlu Węgier Peter Szijjarto podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu przyznał, że władze w Budapeszcie nie byłyby w stanie zaopatrzyć kraju w energię bez dostaw z Rosji. W jego ocenie dostawy energii powinny być traktowane "nie jako kwestia ideologiczna, a jako fizyczna".
- Bez dostaw z Rosji nie bylibyśmy dziś w stanie zaopatrzyć naszego kraju w energię - powiedział w czwartek minister spraw zagranicznych i handlu Węgier Peter Szijjarto, przebywający na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu.
W jego ocenie dostawy energii powinny być traktowane "nie jako kwestia ideologiczna, a jako fizyczna". Rząd w Budapeszcie popiera rozwój nowych szlaków dostaw energii do Europy, ale uważa, że dywersyfikacja nie polega na zastąpieniu jednego, "niezawodnego" dostawcy innym.
- Przygotowania do następnego okresu grzewczego powinny rozpocząć się jak najwcześniej, ponieważ będzie on znacznie trudniejszy niż ostatni - podkreślił Szijjarto. Dodał, że do września ubiegłego roku do Europy wciąż napływało sporo rosyjskiego gazu, jednak obecnie sprowadzają go de facto tylko Węgry.
W chwili obecnej ilość zmagazynowanego na Węgrzech gazu pokrywa ponad 37 procent rocznego zużycia, w porównaniu ze średnim poziomem w Europie wynoszącym 21 procent - przypomniał szef węgierskiej dyplomacji.
Rosyjska spółka rozbudowuje elektrownię na Węgrzech
Szijjarto stwierdził też, że Budapeszt nie chce podążać za Berlinem w kwestii rezygnacji z wykorzystywania energii jądrowej. W tym kontekście kolejny raz podkreślił konieczność kontynuowania rozbudowy jedynej na Węgrzech elektrowni jądrowej w Paksu, której dwa nowe bloki buduje rosyjska spółka Rosatom.
Węgry sprowadzają 4,5 miliarda metrów sześciennych gazu z Rosji na podstawie długoterminowej, 15-letniej umowy, którą podpisały z Gazpromem we wrześniu 2021 roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock