30 strzałów, sześć ofiar. "Widział broń od dzieciństwa", zaatakował na własnym uniwersytecie

Źródło:
Interfax, RBK, znak.com, Radio Swoboda

W zamachu na uniwersytet w Permie zginęło pięć kobiet i jeden mężczyzna. Ofiary były w wieku od 18 do 66 lat. Rosyjskie media ujawniły szczegóły ataku.

18-letni Timur Bekmansurow, student pierwszego roku Państwowego Uniwersytetu Badawczego w Permie, zaatakował uczelnię w poniedziałek. Na miejsce przyjechał taksówką. Ujawniając szczegóły zdarzenia, portal RBK przekazał, że uzbrojony w strzelbę gładkolufową napastnik zaczął strzelać już na ulicy, przy wejściu do budynku, gdzie znajdują się wydziały geologiczny i geograficzny.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Jedną z pierwszych ofiar był ochroniarz, który próbował powstrzymać zamachowca. Ten szedł i strzelał. Potem wszedł na drugie piętro i przeszedł łącznikiem do innego budynku, w którym znajduje się wydział chemii.

W sumie w trakcie ataku zabił jeszcze pięć kobiet.

Student uczelni Anton Kuzniecow opowiadał portalowi RBK, że początkowo pomylił odgłosy strzałów z hałasem na pobliskim placu budowy. - Potem z wydziału zaczęli wybiegać ludzie, krzyczeli, że strzelają. Nie przywiązywaliśmy do tego żadnej wagi. Ale na forach internetowych zaczęły się pojawiać zdjęcia i filmy - przekazał. Działania administracji uniwersyteckiej uznał za "obrzydliwe". - Nie było żądnych powiadomień ani alarmów. Po strzałach minęło 10-15 minut, dopiero wtedy zaczęło się coś dziać, przyjechały samochody gwardii narodowej, policji i pogotowia - dodał.

Ostatecznie Bekmansurow został zatrzymany przez dwóch funkcjonariuszy policji drogowej, których wezwano na pomoc. Kiedy weszli do gmachu, napastnik oddał w ich kierunku kilka strzałów. Odpowiedzieli ogniem, zamachowiec został ranny.

Jak podał portal Znak, powołując się na swoje źródła, stan Bekmansurowa jest ciężki. "Żaden z funkcjonariuszy bezpieczeństwa i lekarzy nie podaje adresu szpitala - boją się, że oburzeni mieszkańcy Permu zlinczują mordercę bez sądu i śledztwa" - informuje portal.

Pieniądze na zakup broni

Rodzina zamachowca pochodzi z Tatarstanu, do Permu przyjechała kilka lat temu. - Uczyłem się z nim. Był dziwny przez cały czas. Kiedy dostawał złe oceny, za każdym razem mówił nauczycielom, że ich zabije. Ale nikt nie zwracał na to uwagi - opowiadał dziennikarzom kolega zabójcy ze szkoły. - Wszyscy jednak wiedzieli, że od dawna chciał uzyskać licencję na broń i ją otrzymał - wspominał inny znajomy zamachowca. Komitet Śledczy Rosji przekazał, że Bekmansurow otrzymał pozwolenie na broń w maju tego roku.

Sąsiedzi z bloku, w którym mieszka rodzina napastnika, opowiadali, że ojciec Timura nie mieszka w Permie. - Wydaje się, że jest gdzieś w Udmurcji (autonomiczna republika wchodząca w skład Federacji Rosyjskiej). Wiem, że na życie zarabia walcząc w wojnach. Walczył jeszcze w Czeczenii, a później był prawie we wszystkich gorących miejscach, w tym w ukraińskim Donbasie - opowiadał dziennikarzom anonimowy sąsiad. Według niego Timur widział broń od dzieciństwa, a w mieszkaniu było jej pod dostatkiem, chłopiec uczył się strzelać. Pieniądze na zakup strzelby gładkolufowej, z której zabił sześć osób, miał dostać od rodziców.

Podejrzenia o to, że Bekmansurow ma zamiar zaatakować, pojawiły się w maju, po zamachu na szkołę w Kazaniu. - Mówił, że może po prostu pójść do swojej szkoły i wszystkich "położyć" - wspominał mężczyzna mieszkający po sąsiedzku z napastnikiem.

Tuż przed poniedziałkowym atakiem 18-latek zamieścił na swoim profilu w rosyjskiej sieci społecznościowej VKontakte zdjęcie z bronią i wpis o planowanym ataku. Wyjaśniał, że "od dawna to planował i przypadkowo wybrał miejsce. Brał pod uwagę też swoją szkołę, centra handlowe i szpitale". Post został zablokowany przez administratora strony.

Dzień żałoby w obwodzie i na uniwersytecie

Mieszkańcy Permu kładą przy ogrodzeniu kampusu kwiaty i zapalają znicze. Władze regionalne obiecują, że rodziny ofiar nie pozostaną bez pomocy.

Wtorek w obwodzie permskim został ogłoszony dniem żałoby. Jak podała agencja Interfax, większość rannych (łącznie 24 osoby), hospitalizowanych po ataku, wraca do zdrowia. Siedem najciężej rannych osób zostanie przetransportowanych do Moskwy.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: Interfax, RBK, znak.com, Radio Swoboda