Rodziny żołnierzy z Buriacji, którzy odmówili walk w Ukrainie i trafili do aresztu w okupowanym przez prorosyjskich separatystów Ługańsku, zwróciły się do przedstawicieli władz, w tym ministra obrony Siergieja Szojgu, z apelem o ich uwolnienie. Kopię listu przekazała niezależnym dziennikarzom aktywistka i szefowa fundacji Wolna Buriacja Aleksandra Garmażapowa.
W liście, skierowanym między innymi do izby wyższej rosyjskiego parlamentu, Rady Federacji, prokuratorów wojskowych, a także do Komitetu Matek Żołnierzy Rosji, matki i żony dziewięciu żołnierzy z 11. Gwardyjskiej Samodzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej w Ułan Ude (stolica Buriacji), przebywających w areszcie w Ługańsku, proszą o ich uwolnienie - podał niezależny portal Mediazona.
Kobiety napisały, że ich bliskim "grożono śmiercią" i że "demonstracyjnie" odmawiano im rozpatrywania spraw związanych z unieważnieniem kontaktu z armią. Matki i żony żołnierzy z Buriacji przekazały, że zostali zatrzymani na polecenie generała Wiktora Kupcziszina i umieszczeni w areszcie śledczym w Ługańsku. Dowódcy mieli także grozić zatrzymanym wojskowym, że zostaną wysłani do oddziałów szturmowych, jeśli będą "nalegać, by ich zwolniono z wojska".
Na początku lipca szefowa fundacji Wolna Buriacja Aleksandra Garmażapowa poinformowała, że do Rosji wróciło 150 żołnierzy buriackich, którzy odmówili walk w Ukrainie. Aktywistka podkreśliła, że "dotarcie do domu zajęło wojskowym bardzo dużo czasu". Prawnik fundacji Andriej Rinczino przekazał, że żołnierze byli przetrzymywani w zamkniętym obozie w obwodzie ługańskim i grożono im sprawami karnymi.
Według rosyjskiej sekcji Radia Swoboda Buriacja znajduje się na czele rosyjskich regionów pod względem liczby ofiar wśród żołnierzy wysłanych na wojnę z Ukrainą.
Źródło: zona.media, Radio Swoboda
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru