Rosja poszerza listę tak zwanych zagranicznych agentów o kolejnych dziennikarzy i wokalistki Pussy Riot

Źródło:
PAP

Satyryk i felietonista Wiktor Szenderowicz, kolekcjoner Marat Gelman czy piosenkarki z grupy Pussy Riot Nadia Tołokonnikowa i Weronika Nikulszyna trafiły na listę "zagranicznych agentów" w Rosji. Tamtejsze Ministerstwo Sprawiedliwości rozszerzyło rejestr w czwartek.

Wiktor Szenderowicz to satyryk i felietonista dziennika "The New Times". Marat Gelman, który zasiadał w Izbie Obywatelskiej i założył Permskie Muzeum Sztuki Współczesnej, przez długi czas był zwolennikiem Władimira Putina i doradzał byłemu, a obecnie ściganemu przez Ukrainę prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi podczas Pomarańczowej Rewolucji. Z czasem jednak zaczął krytykować rosyjskie władze, za co spotkała go kara. Został usunięty ze stanowiska dyrektora muzeum, które sam stworzył.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Wśród nowych "zagranicznych agentów", którym to mianem określano początkowo głównie podmioty instytucjonalne (np. uznane za nielegalne przed kilkoma dniami Stowarzyszenie Memoriał czy Radio Swoboda), znalazły się w czwartek walczące o prawa kobiet wokalistki z grupy Pussy Riot - Nadia Tołokonnikowa i Weronika Nikulszyna.

Od czwartku na liście jest także nazwisko dziennikarki Jeleny Władykinej, szefującej projektowi Sievier.Realii (Północ.Realia) pod auspicjami Radia Swoboda, redaktora magazynu "Hołod" - Taisija Biekbułatowa oraz producenta filmowego i założyciela jarosławskiego klubu filmowego Nieft' - Andrieja Aleksiejewa. W ocenie tego ostatniego wpisano go na listę, ponieważ organizował pokazy przy wsparciu niemieckiej Fundacji im. Friedricha Naumanna promującej liberalizm.

111 nazwisk na liście

W sumie decyzją ministerstwa na listę zostały dopisane nazwiska ośmiu osób. Figuruje na niej teraz łącznie 111 nazwisk rosyjskich działaczy kultury i dziennikarzy - pisze na swym portalu Radio Swoboda. 94 nazwiska trafiły na listę w 2021 roku.

"Poszerzenie spisu o dwójkę dziennikarzy radia Swoboda zwiększa do 18 liczbę naszych współpracowników, których napiętnowano jako ‘zagranicznych agentów’" - oświadczył w czwartek prezes i dyrektor generalny grupy Radio Free Europe/Radio Liberty’s (RFE/RL), Jamie Fly. Zapewnił, że nie stanie to na przeszkodzie misji, jaką Radio Swoboda ma obowiązek wypełniać względem rosyjskich radiosłuchaczy.

Nadia Tołokonnikowa zapowiedziała z kolei, że nie będzie opatrywać swych tekstów i komentarzy w mediach społecznościowych inskrypcją "zagraniczna agentka", do czego zobowiązuje ją prawo. Zapowiedziała, że będzie dochodzić swych praw w sądzie.

Wiktor Szenderowicz uznał czwartkową decyzję ministerstwa sprawiedliwości za "ostatni akord" w odbieraniu społeczeństwu wolności. - Władze wypychają nas z kraju, zmuszają do ucieczki, do wewnętrznej emigracji i ukrywania się. Może im się to w sumie udać mimo całej przaśności, jaka temu towarzyszy. Nic nowego - powiedział Szenderowicz w wywiadzie dla Swobody. - Reżim Putina i wolność wzajemnie się wykluczają - zaznaczył.

Rosja wprowadza listę tak zwanych "zagranicznych agentów"

Wśród uznanych w czwartek za agentów obcych sił dominują dziennikarze. W 2017 roku roku w Rosji przyjęto przepisy, zgodnie z którymi media zagraniczne w tym kraju mogą być uznawane za agenturalne.

Nadanie im takiego statusu oznaczało objęcie tych mediów takimi samymi restrykcyjnymi wymogami, jakie przyjęto w Rosji w 2012 roku wobec organizacji pozarządowych. Nowe prawo zastosowano wobec mediów amerykańskich - Głosu Ameryki, Radia Swoboda i kilku związanych z nimi projektów medialnych.

Od niedawna zaczęto stosować restrykcyjne przepisy wobec NGO oraz dysydentów, podczas gdy w Rosji coraz liczniejsze są głosy, iż nazbyt restrykcyjne prawo należałoby zliberalizować - podkreślają komentatorzy.

Autorka/Autor:asty/adso

Źródło: PAP