Ławrow po raz kolejny powtórzył, że USA nie dotrzymały obietnicy oddzielenia dżihadystów, np. z powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra, obecnie przemianowanego na Dżabat Fatah al-Szam, od wspieranych przez siebie umiarkowanych rebeliantów.
Rosja: nigdy nie uderzyli w al-Nusra
- Wciąż nie są w stanie albo nie mają ochoty tego zrobić - powiedział. - Uważamy, że ich plan polega na oszczędzeniu Frontu al-Nusra. Nigdy nie uderzyli we Front al-Nusra gdziekolwiek w Syrii - dodał.
Ławrow, wypowiadający się w pierwszą rocznicę rozpoczęcia rosyjskich nalotów w Syrii, bronił prowadzonych przez Rosję i Syrię bombardowań oblężonych kontrolowanych przez rebeliantów dzielnic Aleppo. Podkreślał, że Rosja pomaga w ten sposób siłom Asada w "walce z terrorystami".
Według rosyjskich mediów Ławrow powiedział BBC, że właśnie z powodu zagrożenia terrorystycznego droga Castello w Aleppo nie może być użyta w celu dostarczenia do miasta pomocy humanitarnej. Zapewnił również, że Rosja przedsięwzięła kroki, by zapobiec cywilnym ofiarom jej bombardowań w Syrii.
"Dżihadyści nie siedzą w Damaszku"
Jednocześnie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podkreślił w piątek, że prezydent Rosji Władimir Putin nie nakreślał ram czasowych operacji rosyjskich sił zbrojnych w Syrii, a deklarowany był jedynie cel operacji: pomoc syryjskim siłom rządowym.
- Jakichkolwiek wstępnych ocen czy szacunków czasowych (...) prezydent Putin nigdy nie ogłaszał - powiedział Pieskow. Dodał, że "zadeklarowany został główny cel: okazanie pomocy Syryjczykom i armii syryjskiej w walce z terrorystami, którzy w momencie rozpoczęcia operacji faktycznie okupowali znaczną część Syrii".
Pieskow zastrzegł, że ocenę skuteczności operacji "należy pozostawić ekspertom i analitykom wojskowym". - Jednak można stwierdzić jedno: uwzględniając to, że tzw. Państwo Islamskie (IS) i Front al-Nusra nie siedzą w Damaszku, to jest to na pewno główny, pozytywny rezultat tego wsparcia, jakie nasze lotnictwo okazuje legalnym siłom zbrojnym Syrii - powiedział rzecznik Kremla.
Rosja rozpoczęła operację wojskową w Syrii 30 września 2015 roku. W marcu br. Putin nakazał wycofanie z Syrii głównej części kontyngentu zaznaczając, że w razie konieczności możliwe jest zwiększenie obecności wojskowej w ciągu kilku godzin.
Rosja wzmacnia siły w Syrii
Piątkowy dziennik "Izwiestija" podał, że Rosja zwiększyła liczebność swych samolotów w bazie Hmejmim (wojskowej części lotniska w Latakii) dzięki przerzuceniu dodatkowych samolotów myśliwsko-bombowych Su-24 i bombowców Su-34. Według gazety do odlotu do Syrii przygotowane zostały również szturmowe samoloty Su-25, ale rozkaz o ich przerzuceniu na razie nie został wydany. Gazeta powołuje się na źródło w kręgach wojskowo-dyplomatycznych. Zastrzega ono, że na razie wzmocnienie było niewielkie i faktycznie miało charakter rotacji, przy czym w razie konieczności kontyngent lotniczy zostanie wzmocniony w ciągu 2-3 dni.
Według "Izwiestii" do wzmacniania rosyjskiego zgrupowania dochodzi "na tle gróźb Amerykanów dotyczących uruchomienia tak zwanego 'planu B' w Syrii, który zakłada zwiększenie intensywności uderzeń lotniczych, dodatkowe przerzucenie sił specjalnych i zwiększenie dostaw uzbrojenia dla 'umiarkowanej opozycji'". Politolodzy cytowani przez dziennik uważają, że Rosja demonstruje gotowość do zdecydowanych kroków w razie problemów w procesie negocjacyjnym.
- Wysiłki pokojowe znalazły się w impasie, a wojska rządowe na razie nie są w stanie samodzielnie osiągnąć przełom w wojnie. Musimy wracać do tego stopnia ingerencji, jaki był do marca tego roku - powiedział gazecie szef wpływowej Rady ds. polityki zagranicznej i obronnej Fiodor Łukjanow. Wyraził on przekonanie, że rozmowy pokojowe prędzej czy później zostaną wznowione, być może po listopadowych wyborach prezydenckich w USA.
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP