Na możliwe sankcje wizowe i finansowe Unii Europejskiej wobec rosyjskich urzędników, Moskwa może odpowiedzieć własnymi "czarnymi listami", na których znajdą się politycy z UE. Mówił o tym przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej Konstantin Kosaczow, którego cytuje w środę dziennik "Kommiersant".
We wtorek Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego wezwała do zakazania wjazdu do krajów UE rosyjskim urzędnikom, mającym związek ze śmiercią prawnika Siergieja Magnickiego.
Magnicki walczył z korupcją w Rosji. Aresztowany został pod zarzutem malwersacji finansowych w amerykańskim funduszu inwestycyjnym działającym w Rosji. Zmarł 16 listopada 2009 r. po prawie rocznym pobycie w więzieniu na Butyrkach - władze uniemożliwiały jego leczenie.
Parlament rozpatrzy
Europarlamentarna komisja zażądała również podjęcia kroków zmierzających do zamrożenia rachunków bankowych i innych aktywów należących do tych osób.
Swoje postulaty Komisja Spraw Zagranicznych PE jednomyślnie wprowadziła do projektu dorocznego raportu Parlamentu Europejskiego na temat praw człowieka i polityki UE w tej dziedzinie. Dokument ten ma być rozpatrzony na sesji PE w dniach 13-16 grudnia.
Czarne listy
Na odpowiedź Rosji nie trzeba było długo czekać. - Nie wykluczam, że my również będziemy zmuszeni pójść drogą sporządzania jakichś "czarnych list". My także mamy dużo pretensji do wielu osób przyjeżdżających do Rosji, w tym do europejskich polityków - oświadczył Kosaczow.
Ten bliski współpracownik prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, określił decyzję Komisji Spraw Zagranicznych PE jako "bezpardonowy nacisk" na organy wymiaru sprawiedliwości w Rosji.
- Jestem skrajnie oburzony z powodu ingerencji PE w tę sytuację - oznajmił.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24