Jest jednym z największych i najbardziej znanych więzień w Rosji. Jego budowę zleciła jeszcze caryca Katarzyna II. Moskiewskie Butyrki obchodzą 250-lecie powstania. W murach tego zakładu karnego przebywali m.in. Jemieljan Pugaczow, Lew Trocki, Feliks Dzierżyński, Władimir Majakowski, Aleksandr Sołżenicyn.
"Więzienie Butyrki przez wieki swojego istnienia zyskało status kultowy w świecie przestępczym: przez jego cele przewinęło się wielu znanych więźniów, śpiewało się o nim piosenki i pisało wiersze, a niektórzy osadzeni mówili o tym ponurym miejscu niemal ciepło" - napisał w poniedziałkowej publikacji portal lenta.ru.
Jedno z największych więzień w Rosji
Butyrki powstały w XVIII wieku. Budowę zleciła caryca Katarzyna II Wielka na terenie koszar pułku huzarskiego. Początkowo był to niewielki drewniany budynek, później stanął kamienny zamek z czterema wieżami. Od 1868 roku Butyrki były "więzieniem tranzytowym" - skąd skazani trafiali do docelowych miejsc odbywania kary - przez które przewijało się rocznie ok. 30 tysięcy osób. Działały tam zakłady stolarskie, introligatorskie, szewskie i krawieckie.
- Wyjątkowość Butyrek polega na tym, że jest to jedno z największych więzień w Rosji. Od czasu stacjonowania w tym miejscu pułku huzarskiego bardzo się rozrosło, obecnie znajduje się tam około 30 trzypiętrowych budynków. Ale pozostała tylko jedna wieża, Pugaczowska - opowiadał portalowi lenta.ru rosyjski pisarz Aleksandr Sidorow, badacz "więziennego świata", tworzący pod pseudonimem Fima Żyganiec.
Lista słynnych więźniów
Wieża Pugaczowska nawiązuje swą nazwą do osadzonego w tym miejscu Jemieljana Pugaczowa, dońskiego Kozaka i przywódcy powstania, który został stracony w 1775 roku.
W celach tego zakładu karnego przebywało wiele historycznych postaci, w tym rewolucjonista Lew Trocki, twórca sowieckich służb bezpieczeństwa Feliks Dzierżyński, ukraiński anarchista Nestor Machno, poeta Władimir Majakowski czy pisarz Aleksandr Sołżenicyn.
Przyszły konstruktor statku kosmicznego Wostok Siergiej Korolow trafił tam pod koniec lat 30. zeszłego wieku. Rządowa "Rossijskaja Gazieta" relacjonowała, że w Butyrkach był torturowany i zmuszony do podpisania przyznania się do sabotażu. "Słynny chirurg Borys Pietrowski wspominał, jak Korolew ukrywał przed nim, że złamano mu szczękę" - napisał dziennik.
"Ludzie spali na zmianę"
Butyrki mogą pomieścić obecnie jednorazowo około dwóch tysięcy więźniów. Kilka lat temu siedziało tam jednak niemal pięciokrotnie więcej skazanych. Przyznał to w rozmowie z dziennikarzami szef zakładu Andriej Szubin. - Ludzie spali na zmianę. Ale to już za nami, sytuacja się poprawiła - przekonywał.
"Cele w zakładzie są stare, ale w wielu z nich są telewizory i lodówki, a we wszystkich można słuchać radia. Na oddziale izolacyjnym znajduje się biblioteka, z której Szubin jest bardzo dumny" - podało radio Echo Moskwy.
Kajdany, narzędzia tortur i pień w lokalnym muzeum
Cyklicznie wraca pomysł przekształcenia położonego niemal w centrum Moskwy więzienia w muzeum lub inny "obiekt kulturowy".
- Z historycznej części zakładu pozostała tylko Wieża Pugaczowska. Jest tam już zresztą niewielkie muzeum, z różnego rodzaju kajdanami, narzędziami tortur i "krzesłem", czyli pniem, ważącym jakieś 30 kilogramów, który więźniowie z XVII wieku nosili ze sobą i na którym siadali, jeśli to było konieczne - opowiadał w rozmowie z portalem lenta.ru Aleksandr Sidorow.
Pisarz wspomniał, że byli przedsiębiorcy zainteresowani wykupem budynków więzienia z uwagi na atrakcyjną lokalizację i zwracali się w tej sprawie do odpowiednich służb. Po oszacowaniu kosztów mieli jednak dochodzić do wniosku, że rekonstrukcja obiektu historycznego o znaczeniu federalnym będzie nieopłacalna.
Źródło: lenta.ru, TASS, Echo Moskwy