Kreml ostrzegł w czwartek, że Moskwa odpowie na każde przybliżenie infrastruktury NATO do granic Rosji. Za przykład takiej ekspansji Sojuszu Północnoatlantyckiego uznał zapowiedziane przez Londyn wysłanie brytyjskich żołnierzy do krajów nadbałtyckich.
- Wszelkie plany zmierzające do przybliżenia infrastruktury NATO do rosyjskich granic doprowadzą do kontrposunięć, które będą mieć na celu przywrócenie niezbędnego parytetu - oświadczył rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.
Odpowiedź na deklaracje Londynu
Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi brytyjskiego ministra obrony Michaela Fallona, który przed czwartkowym posiedzeniem szefów resortów obrony państw Sojuszu w Brukseli ogłosił, że Wielka Brytania wyśle niewielką liczbę żołnierzy do krajów na wschodniej granicy NATO, aby odeprzeć ewentualną rosyjską agresję.
- To element naszej polityki bardziej trwałej obecności na wschodniej flance NATO, aby odpowiedzieć na wszelką kolejną rosyjską prowokację czy agresję - oznajmił Fallon.
Pieskow ocenił, że "zmyślony pretekst o rzekomym zagrożeniu ze strony Rosji najwyraźniej jest kamuflażem, mającym ukryć dalszą ekspansję NATO w stronę rosyjskich granic".
Swój komentarz do decyzji brytyjskich władz przedstawiło też w czwartek rosyjskie MSZ. - To, co dzieje się w ostatnim czasie, nie zwiększa stabilności w regionie. Wprost przeciwnie - stwarza zagrożenie dla stabilności regionu - oświadczyła rzeczniczka resortu Maria Zacharowa.
Wcześniej w czwartek "Financial Times" podał, że w czasie brukselskiego spotkania ministrów obrony państw Sojuszu Fallon poinformuje o "bardziej regularnym rozmieszczeniu wojsk w krajach bałtyckich i Polsce".
"Stu żołnierzy, których Wielka Brytania wyśle do krajów bałtyckich, będzie regularnie prowadzić ćwiczenia z estońskimi, łotewskimi i litewskimi wojskami, aby poprawić ich kwalifikacje i powiązania z siłami NATO" - napisał brytyjski dziennik.
Autor: adso//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru