Ubolewamy nad decyzją Argentyny o rezygnacji z dołączenia do grupy BRICS. Mamy nadzieję, że zmieni zdanie - przyznał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. O odrzuceniu zaproszenia do tej grupy zdecydował w grudniu nowy argentyński prezydent, stawiający na zacieśnienie relacji ze Stanami Zjednoczonymi.
Javier Milei, nowy prezydent Argentyny, w ostatnich dniach 2023 roku odwołał planowane przystąpienie kraju do bloku BRICS. W piątek o komentarz do tej decyzji pytany był przez dziennikarzy rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. - Oczywiście to godne ubolewania, ale to suwerenne prawo Argentyny i szanujemy każdą decyzję Buenos Aires - powiedział.
- My, z kolei, jeśli chodzi o Argentynę, mamy nadzieję, że z czasem przywództwo tego państwa może uznać powrócenie do BRICS za bardziej korzystne dla siebie - dodał.
Argentyna nie chce do BRICS
Argentyna była wśród sześciu państw, które miały z początkiem 2024 roku zostać przyjęte do bloku, obok Egiptu, Iranu, Etiopii, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na rozszerzenie bloku naciskały Chiny i Rosja. Grupa BRICS, która czasem określana jest jako próba podważenia wiodącej roli USA na świecie, sama zdominowana jest gospodarczo przez Chiny, które odpowiadają za ponad 70 proc. łącznego PKB grupy – zauważa stacja BBC. Milei odwołał mimo to decyzję swojego poprzednika, lewicowego prezydenta Alberto Fernandeza, który dążył do zbliżenia z Chinami. Nowy prezydent krytykował władze w Pekinie i zapewniał, że "nie będzie robił interesów z komunistami". Zapowiadał natomiast przyjęcie dolara jako krajowej waluty i zacieśnienie więzi z USA. Komentatorzy zwracają uwagę, że należące do BRICS Brazylia i Chiny są największymi partnerami handlowymi Argentyny. W czołówce tego zestawienia są również USA, ale do naprawy gospodarki Mileiowi może być potrzebne utrzymanie poprawnych relacji z wszystkimi tymi krajami.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock