USA muszą wreszcie zrozumieć, że rosyjska interwencja w Syrii ma na celu jedynie umocnienie wpływów Moskwy na Bliskim Wschodzie, a następnie podjąć odpowiednie kroki, by móc się Moskwie przeciwstawić - piszą Condoleezza Rice i Robert Gates w "Washington Post". Więcej w "Faktach z zagranicy" o godz. 20 w TVN24 Biznes i Świat.
Mimo słabnącej rosyjskiej gospodarki i przestarzałego wojska rosyjski prezydent Władimir Putin nie przestaje dyktować biegu wydarzeń w światowej polityce, ponieważ "doskonale wie, czego chce" - ocenia dwoje republikańskich polityków w tekście, który ukazał się w piątkowym wydaniu amerykańskiego dziennika.
Rice była sekretarzem stanu w latach 2005-2009, a Gates ministrem obrony w latach 2006-2011.
"Tu nie chodzi o Państwo Islamskie"
Tu nie chodzi o Państwo Islamskie - każda grupa rebeliantów działająca na szkodę interesów Rosji staje się w oczach Moskwy organizacją terrorystyczną. Widzieliśmy to już na Ukrainie, a teraz, w jeszcze agresywniejszej wersji, widzimy to w Syrii. "Washington Post"
"Jego pojęcie stabilizowania sytuacji jest różne od naszego. Utrzymując syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada u władzy, (Putin) broni rosyjskich interesów. Tu nie chodzi o Państwo Islamskie - każda grupa rebeliantów działająca na szkodę interesów Rosji staje się w oczach Moskwy organizacją terrorystyczną. Widzieliśmy to już na Ukrainie, a teraz, w jeszcze agresywniejszej wersji, widzimy to w Syrii" - podkreślają.
Zdaniem Rice i Gatesa jest prawdą, że - jak podkreślają prezydent USA Barack Obama i sekretarz stanu John Kerry - militarne rozwiązanie syryjskiego konfliktu nie istnieje. "Jednak Moskwa jest świadoma, że to dyplomacja podąża za faktami dokonanymi, a nie na odwrót. Rosja i Iran tworzą więc korzystne dla siebie fakty. Kiedy (rosyjska) interwencja dobiegnie końca, możemy się spodziewać od Moskwy oferty pokoju, który będzie zgodny z jej interesami" - przewidują politycy.
Przesłanie Putina
Rice i Gates przestrzegają, że USA i Rosja inaczej rozumieją pojęcie sukcesu. "Rosjanie pokazywali już w przeszłości, że chętnie godzą się na powstawanie upadłych państw i zamrożonych konfliktów, a nawet wspierali takie rozwiązania, od Gruzji po Mołdawię i Ukrainę. Dlaczego przypadek Syrii miałby być inny?" - pytają retorycznie.
"Jeśli 'naród' Rosji może rządzić choć skrawkiem jakiegoś państwa, jednocześnie uniemożliwiając wszystkim innym rządzenie resztą terytorium - trudno" - takie jest ich zdaniem myślenie Putina. "Los ludzi też nie ma znaczenia. (...) Uchodźcy? To problem Europy. Zaostrzenie sporów wyznaniowych? Cóż, to w końcu Bliski Wschód. Mieszkańcy atakowani bombami beczkowymi i bronią chemiczną Asada (...)? Mówi się trudno".
Przesłanie Putina do przesiąkniętych propagandą Rosjan brzmi, że Rosja jest silna w kraju, gdy jest silna za granicą, i obywatele przynajmniej na razie to kupują. Rosja czerpie poczucie własnej wartości ze statusu światowej potęgi, bo cóż innego jej pozostało? Kiedy ostatnio ktoś kupił rosyjski towar, który nie był ropą? "Washington Post"
Polityka wewnętrzna i międzynarodowa od zawsze były w Rosji ściśle powiązane. "Przesłanie Putina do przesiąkniętych propagandą Rosjan brzmi, że Rosja jest silna w kraju, gdy jest silna za granicą, i obywatele przynajmniej na razie to kupują. Rosja czerpie poczucie własnej wartości ze statusu światowej potęgi, bo cóż innego jej pozostało? Kiedy ostatnio ktoś kupił rosyjski towar, który nie był ropą?" - pytają retorycznie autorzy.
Co robić
Ich zdaniem w tej sytuacji USA powinny przede wszystkim zrozumieć, że Putin nie próbuje utrzymać w ryzach systemu państwowego na Bliskim Wschodzie w reakcji na chaos stworzony rzekomo przez USA w Iraku, Libii i gdzie indziej, lecz "wykorzystuje próżnię stworzoną przez wahanie USA przed pełnym zaangażowaniem w miejscach takich jak Libia i trzymaniem się obranego kursu w Iraku".
Po drugie, USA muszą same tworzyć fakty dokonane na miejscu. Zdaniem Rice i Gatesa należy poważnie rozważyć lekceważony dotąd pomysł utworzenia stref zakazu lotów i bezpiecznych miejsc dla mieszkańców, przyjmować uchodźców, dopóki nie zostanie zapewnione bezpieczeństwo, a także energicznie wesprzeć kurdyjskich bojowników, sunnickie plemiona i "to, co zostało z irackich sił specjalnych". Takie działania wzmocniłyby stosunki między USA i rozgniewaną działaniami Rosji Turcją - argumentują. "Musimy stworzyć na miejscu skuteczniejszą równowagę militarną, jeśli chcemy znaleźć rozwiązanie polityczne możliwe do przyjęcia dla USA i naszych sojuszników" - podkreślają.
Po trzecie, nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której doszłoby do konfrontacji zbrojnej między siłami amerykańskimi i rosyjskimi w Syrii.
Po czwarte, "musimy zobaczyć Putina w prawdziwym świetle". "Przestańmy powtarzać, że musimy lepiej zrozumieć pobudki Rosjan. Oni dokładnie wiedzą, o co im chodzi: o ochronę rosyjskich interesów na Bliskim Wschodzie wszelkimi niezbędnymi metodami. Co w tym niejasnego?" - konkludują Condoleezza Rice i Robert Gates.
Autor: //gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru