"Reserved" nie chce sponsorować Litwy

Aktualizacja:
 
Reserved to jedna z lepiej rozpoznawanych polskich marek za granicąTVN24

Przedstawicielstwo polskiej firmy Reserved w Wilnie poinformowało w środę, że zrywa współpracę z reality show "Kocham Litwę". Dlaczego? W programie wyemitowało sceny zrywania przed kamerami polskiej tabliczki z nazwą ulicy z prywatnego domu w Ejszyszkach.

- Reserved dotychczas miała pozytywne doświadczenie we współpracy z programami telewizyjnymi. Niestety, program "Kocham Litwę" zboczył w niewłaściwym, niepokojącym kierunku, który obraża uczucia Polaków. Dlatego też spółka LPP zarządzająca Reserved na Litwie prowadzi negocjacje z producentami reality show, których celem jest natychmiastowe zerwanie umowy - cytuje w środę portal Delfi oświadczenie Reserved, które było sponsorem programu TV.

Kolejnym sponsorem programu "Kocham Litwę" była polska firma PZU. Jak informuje Delfi, "współpraca PZU z reality show została przerwana w sposób naturalny". PZU ubolewa jednak z powodu incydentu, do którego doszło.

Demonstracyjnie zerwali tabliczkę

Działaniem tym (zrywaniem tabliczki - red.) ani uczestnicy programu, ani jego twórcy nie mieli na celu obrażania uczuć mniejszości narodowych mieszkających w naszym państwie. Producent programu Justinas Miluszauskas

Jeżeli powodem tego nie była zwykła głupota, to twórcy programu powinni ponieść odpowiedzialność. Przewodniczący Związku Dziennikarzy Litwy Dainius Radzevicziu

W programie nadanym przed kilkoma tygodniami w prywatnej litewskiej telewizji LNK uczestniczący w reality show młodzi ludzie demonstracyjnie zerwali tabliczkę z polską nazwą ulicy w Ejszyszkach w rejonie solecznickim, okazując przy tym wielką satysfakcję.

Głośno o tym stało się dopiero w poniedziałek, gdy polskie media ujawniły, że sponsorami programu są przedstawicielstwa polskich firm w Wilnie.

W środę producent programu Justinas Miluszauskas wydał oświadczenie, w którym zaznaczył: - Działaniem tym (zrywaniem tabliczki - red.) ani uczestnicy programu, ani jego twórcy nie mieli na celu obrażania uczuć mniejszości narodowych mieszkających w naszym państwie. Podkreślił jednak, że zrywanie tabliczki było zgodne z litewskim ustawodawstwem.

Prowokacja czy głupota?

Przewodniczący Związku Dziennikarzy Litwy Dainius Radzeviczius cały incydent określił jako prowokację. Jego zdaniem, "jeżeli powodem tego nie była zwykła głupota, to twórcy programu powinni ponieść odpowiedzialność".

Do 2010 roku obowiązująca na Litwie ustawa o mniejszościach narodowych pozwalała na używanie podwójnych, litewskich i polskich nazw w miejscowościach zamieszkanych przez mniejszość narodową. Ustawa ta wygasła 1 stycznia 2010 roku, a nowa nie została przyjęta.

Obecnie na Litwie nazewnictwo określa ustawa o języku państwowym, która przewiduje, że wszystkie nazwy mają być jedynie w języku litewskim.

Na Litwie obowiązuje też zakaz używania w urzędach języka innego niż litewski. Zgodnie z decyzją Litewskiego Najwyższego Sądu Administracyjnego z 20 października 2010 roku, osobom używającym w urzędach państwowych języka mniejszości narodowych grozi grzywna w wysokości 400 litów (460 złotych).

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24