"Musimy pomoc Ukrainie żeby zwyciężyła". Jarosław Ziębiec kolejny raz pojechał na Ukrainę by pomagaćMateusz Lachowski
Musimy pomóc Ukrainie, żeby zwyciężyła, bo inaczej czeka nas to samo - powiedział paramedyk Jarosław Ziębiec, który pomaga rannym w wyniku walk w Ukrainie. - Odróżniam dobro od zła. Widzę, gdzie jest ten, który atakuje, a gdzie są ci, którzy się bronią - mówił w rozmowie z dziennikarzem Mateuszem Lachowskim. Zapewnił, że będzie "cały czas wspierał dobrą stronę mocy".
Wojna w Ukrainie trwa już od 133 dni. Najcięższe walki toczą się obecnie na wschodzie kraju, gdzie Rosjanie po zdobyciu obwodu ługańskiego obrali na cel miasta w obwodzie donieckim. Pomoc rannym w walkach w Ukrainie niesie paramedyk Jarosław Ziębiec, z którym rozmawiał dziennikarz i dokumentalista Mateusz Lachowski.
"Musimy pomóc Ukrainie, bo Rosjanie się nie zatrzymają"
- Jest niebezpiecznie. Przed pierwszym wyjazdem próbowałem nawet brać ubezpieczenie na życie. Żona mówiła: "Nie pojedziesz bez ubezpieczenia! Jak ja sobie dam radę, kiedy zginiesz?". Ale żadne towarzystwo ubezpieczeniowe nie chciało pomóc. Samochód był ubezpieczony, ale widzę, że ludzkie życie jest mniej warte - powiedział medyk.
Pytany o powody decyzji o wyjeździe na wojnę, Ziębiec mówił, że przyjechał, "po pierwsze dlatego, że jest związany korzeniami z Ukrainą". - Charków to moje miasto, Ukraina to moja druga ojczyzna. Z wykształcenia jestem medykiem, (…) chcę pomóc, mam możliwości, mam umiejętności, mam trochę znajomości, więc staram się wykorzystać to, co mogę - tłumaczył.
Atak Rosji na Ukrainę
- Musimy pomóc Ukrainie, żeby zwyciężyła, bo inaczej czeka nas to samo. Rosjanie po Ukraińcach najbardziej nie lubią nas. Mówię to z przykrością, ale taka jest prawda. Nie chcę, żeby moi rodzice z Polski uciekali do Danii. Nie chcę, żeby moi znajomi tak samo uciekali, jak ci znajomi z Ukrainy i jak moja rodzina z Ukrainy uciekała do Polski. Tego nie chcę, musimy ich wspierać - zaznaczył.
- Odróżniam dobro od zła. Widzę, gdzie jest ten, który atakuje, a gdzie są ci, którzy się bronią. Będę cały czas wspierał dobrą stronę mocy - zapewnił.
W jego ocenie Polska nie jest przygotowana na taki konflikt, jaki Rosja wywołała w Ukrainie. - Ukraina ma wojnę od 2014 roku. Mało kto pamięta, że tu regularna wojna trwa od 2014 roku. Zróbmy wszystko, żeby im dopomóc, żeby to nie przeniosło się dalej, bo Rosjanie się nie zatrzymają - powiedział.