Zamachowców z 11 września nazywa "wspaniałymi męczennikami", a atak na redakcję "Charlie Hebdo" usprawiedliwia, mówiąc, że "każdy muzułmanin ma obowiązek bronić honoru proroka". Anjem Choudary to radykalny muzułmański kaznodzieja działający w Wielkiej Brytanii - kraju, który "wyeksportował" wielu z zagranicznych bojowników walczących w szeregach Państwa Islamskiego. - Muzułmanie walczą przeciwko niesprawiedliwości i prześladowaniu - przekonuje Choudary w rozmowie z "Faktami" TVN.
Anjem Choudary od dawna znany jest z prowokacyjnych opinii. Wielu muzułmanów mieszkających na Wyspach odrzuca jego radykalne wypowiedzi, uważając Choudary'ego za postać całkowicie pozbawioną znaczenia i negatywnie wpływającą na wizerunek całej społeczności. Trudno jednak całkowicie bagatelizować jego kontrowersyjne słowa w momencie, gdy coraz więcej obywateli krajów unijnych radykalizuje się i wyjeżdża walczyć w szeregach Państwa Islamskiego w Syrii czy Iraku. W tych niechlubnych statystykach przodują Brytyjczycy.
Choudary był w przeszłości związany ze zdelegalizowanymi skrajnymi organizacjami takimi jak Islam4UK czy Al-Muhadżirun, które głosiły, że Zachód prowadzi wojnę z islamem. Sam Choudry konsekwentnie podkreśla, że nigdy nie nawoływał do aktów terrorystycznych, ani nie pomagał w ich organizacji. Wiadomo jednak, że ma związki z wieloma osobami skazanymi za przestępstwa związane z terroryzmem; uważa się także, iż pod jego wpływem był jeden z zabójców brytyjskiego żołnierza Lee Rigby'ego Michael Adebolajo.
Choudary nie zawsze był radykalny. Znajomi z uniwersytetu w Southampton, gdzie studiował prawo wspominają, że nie stronił od spotkań towarzyskich i używek. Na jego radykalizację miało wpłynąć m.in. spotkanie z Omarem Bakri Muhammadem, jednym z najbardziej ekstremistycznych muzułmańskich kaznodziei.
"Każdy muzułmanin ma obowiązek bronić honoru proroka"
Choudary chciałby wprowadzenia w Wielkiej Brytanii szariatu, który jego zdaniem jest lekarstwem na wszystkie problemy. Jak przekonuje ci, którzy nie wyznają islamu, nie rozumieją jego istoty. Niepotrzebnie skupiają się na odcinaniu rąk złodziejom i kamienowaniu niewiernych kobiet, a tymczasem - jak twierdzi Choudary - szariat to "cały system społecznej i gospodarczej sprawiedliwości, który musi być wprowadzony razem z systemem karnym".
Radykalny kaznodzieja broni brutalnych kar stosowanych przez Państwo Islamskie, takich jak wieszanie na krzyżu czy kamienowanie. Winą za egzekucje dwóch dziennikarzy James Foleya i Stevena Sotloffa straconych przez IS obarcza rząd USA. - To oczywiste, że dekady tortur, okrucieństwa i masowych mordów będę miały konsekwencje - mówił we wrześniu w rozmowie z "Guardianem".
Korespondent "Faktów" TVN spotkał się z Choudarym w Londynie, by porozmawiać o zamachach w Paryżu. W styczniu w ataku na redakcję satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo" zginęło 12 osób. Kolejnego dnia powiązany z zamachowcami napastnik wziął zakładników w sklepie z żywnością koszerną, zabijając cztery osoby.
- Każdy muzułmanin ma obowiązek bronić honoru proroka. Za obrazę Mahometa grozi kara śmierci - usprawiedliwia ataki Choudary.
- Muzułmanie walczą przeciwko niesprawiedliwości i prześladowaniu. Ta wojna musiała w końcu trafić na wasze terytorium. Jak mówił szejk Osama bin Laden: dlaczego domy zawsze walą się na nasze głowy, niech spadną i na wasze? - dodaje.
Autor: kg//rzw / Źródło: Guardian, Independent, "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: 'Fakty" TVN