Ukraina nie zdoła wygrać z Rosją gołymi rękoma - powiedział w wywiadzie dla Bloomberga szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Minister spraw zagranicznych odniósł się też do głośnych słów Donalda Trumpa o niewspieraniu państw NATO, które wydają na obronność mniej niż 2 procent PKB. Sikorski przypomniał, że po atakach z 11 września nikt nie wystawił Waszyngtonowi faktury za udzieloną pomoc. - Sojusz wojskowy to nie jest prywatna firma ochroniarska - stwierdził.
Dwa lata po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, sytuacja na froncie i wokół niego nie napawa optymizmem. Rosjanie intensyfikują ataki i mimo płacenia za nie wysokiej ceny, posuwają się naprzód. Przyszłość dalszego wsparcia USA dla Ukrainy wciąż stoi pod znakiem zapytania, a siły ukraińskie mierzą się z niedoborem amunicji i ludzi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dwa lata obrony Ukrainy. Kalendarium rosyjskiej inwazji
"Nie da się walczyć gołymi rękami"
- Wielu ludzi zakłada, że Rosja na pewno wygra. Ja się z tym nie zgadzam. Byłem na froncie z ukraińskimi żołnierzami. Niedobór pocisków artyleryjskich oznacza śmierć większej ilości ukraińskich żołnierzy. Możemy ocalić życia, dostarczając te pociski - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w wywiadzie udzielonym w piątek amerykańskiej stacji Bloomberg.
CZYTAJ TEŻ: Pakiet pomocy dla Ukrainy. Joe Biden apeluje do Izby Reprezentantów Podkreślił, że "Ukraińcy walczą o przetrwanie swojego kraju". - Putin nie uznaje Ukraińców nawet za naród. Oni zdają sobie sprawę, że jeśli przegrają będą deportowani, ich dzieci zostaną skradzione, będzie miało miejsce kulturowe ludobójstwo - mówił szef MSZ. Dodał, że "Rosjanie wysyłają na front więźniów".
- Ale nie da się walczyć gołymi rękami. Przyrzekaliśmy pomóc Ukrainie. Prezydent Stanów Zjednoczonych wygłosił historyczne przemówienie w ogarniętym wojną Kijowie zapewniając, że Ukraina będzie miała wsparcie Stanów Zjednoczonych, bez względu na wszystko. Teraz jest czas, by utrzymać ten kurs i dostarczyć broń (Ukrainie - red.) - oświadczył Sikorski.
"Sojusz wojskowy to nie jest prywatna firma ochroniarska"
Szef polskiej dyplomacji pytany był także o słowa Donalda Trumpa na temat NATO. Były prezydent Stanów Zjednoczonych i prawdopodobny kandydat Partii Republikańskiej w tegorocznym wyścigu o Biały Dom, na wiecu wyborczym w Karolinie Południowej stwierdził, że nie ruszyłby z pomocą sojusznikowi, który nie wydaje wystarczająco dużo na obronność i zachęcałby Rosję, by zrobiła z nim, co się jej podoba.
- Przypomnę tylko, że my wydajemy na obronność więcej niż 3 procent PKB. Przypomnę też, że artykuł 5. traktatu o NATO uruchomiono do tej pory tylko raz. Po atakach na Nowy Jork. I udzieliliśmy wtedy pomocy Stanom Zjednoczonym. Polska wysłała żołnierzy do Afganistanu, ale nie wysłaliśmy faktury do Waszyngtonu. Sojusz wojskowy to nie jest prywatna firma ochroniarska - przekonywał Sikorski.
Jak stwierdził, jeśli dodatkowa pomoc dla Ukrainy nie zostanie przegłosowana przez Kongres, "sojusznicy USA będą rozczarowani i zrozumieją, że Stany Zjednoczone mogą nie być w stanie ci pomóc. (...) Będzie to miało poważne konsekwencje dla wszystkich sojuszy USA na całym świecie". - Niektóre kraje zaczną się zabezpieczać na własną rękę, inne rozważą opracowanie własnych programów broni nuklearnej – dodał.
Źródło: Bloomberg