Nigdy nie zapomnimy okrucieństw popełnionych w Buczy, Mariupolu czy Kramatorsku - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas Zgromadzenia Ogólnego Stanów Zjednoczonych. - Musimy przywrócić świat oparty na zasadach suwerenności narodów, nienaruszalności granic i poszanowaniu dla wolności osobistej - przekonywał Sikorski.
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski przebywa z wizytą w Stanach Zjednoczonych, wystąpił na sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Debata została zwołana z okazji drugiej rocznicy rosyjskiej inwazji.
Podczas przemówienia powiedział, że Rosja mimo członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa "wielokrotnie naruszała kartę ONZ, próbując zmiażdżyć suwerenne państwo i wyniszczyć jego tożsamość kulturową". - To zszokowało. świat. Nigdy nie zapomnimy okrucieństw popełnionych w Buczy, Mariupolu czy Kramatorsku. Rosja zdecydowała się zablokować transport zboża i wykorzystać żywność jako broń. Mimo że liczba ludzi cierpiących od głodu rośnie w tempie naprawdę niepokojącym - mówił Sikorski.
- Dziś, w przededniu drugiej rocznicy pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, Kreml nie pokazuje chęci zmiany kursu. Wręcz przeciwnie - agresja rezonuje na całym świecie, powodując zamieszanie gospodarcze, które wpływa negatywnie na nas wszystkich - powiedział polski szef MSZ.
Sikorski: 114 krajów ONZ stanęło za Ukrainą
Sikorski przypomniał postawę krajów ONZ, które stanowczo sprzeciwiły się atakowi Rosji. - Dwa lata temu Zgromadzenie przyjęło rezolucję potępiającą naruszenie integralności terytorialnej Ukrainy przez Rosję. Zażądało, aby Rosja natychmiast bezwarunkowo wycofała wszystkie siły zbrojne z Ukrainy w ramach jej międzynarodowo uznanych granic. 141 krajów ONZ stanęło za Ukrainą przeciwko naruszeniu porządku międzynarodowego.
Sikorski zaapelował, aby nie ustawać w dalszym wspieraniu Ukrainy. - Zobowiązaliśmy się do wspierania ofiary. Musimy sprostać temu zobowiązaniu. Musimy przywrócić świat oparty na zasadach suwerenności narodów, nienaruszalności granic i poszanowaniu dla wolności osobistej. Musimy pociągnąć do odpowiedzialności sprawców i tych, którzy im pomagają - powiedział.
- Tylko nasze zdecydowanie może powstrzymać neoimperialne złudzenia, które mogą rodzić się w dowolnej części świata. Musimy utrzymać kurs, aż Putin zrozumie, że dni europejskiego imperializmu przeminęły na dobre - dodał.
"Zabicie Nawalnego powinno mieć swoje konsekwencje"
Wcześniej, podczas spotkania z dziennikarzami w piątek, odniósł się do decyzji USA o nałożeniu kolejnych sankcji na Rosję. - Bardzo dobrze, że Stany Zjednoczone nakładają nowe sankcje. Zabicie Aleksieja Nawalnego powinno mieć swoje konsekwencje - mówił.
Odnosząc się do kondycji rosyjskiej gospodarki, powiedział: - Jeśli chodzi o gospodarkę rosyjską, to proponuję sięgać głębiej. PKB mierzy aktywność gospodarczą. Gdy zamiast samochodów zaczynamy produkować pociski, na przykład więcej pocisków niż samochodów, to PKB nam rośnie, ale zamożność kraju spada. Rosja rzeczywiście przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny. Zamiast dóbr konstrukcyjnych produkuje sprzęt wojskowy.
- Fabryki zbrojeniowe pracują w trybie 24 godziny na dobę, co oznacza wzrost PKB, ale będzie rujnujące dla szans rozwojowych Rosji. To jest kolejny akt takiego żyłowania zasobów tego kraju. Przypomnę, że Związek Radziecki też wydawał gigantyczną część swoich dochodów na zbrojenia. Skończyło się bankructwem i zapaścią - dodał.
- Dziś Władimir Putin idzie ścieżką Breżniewa. Na mniejszej bazie gospodarczej rzuca wyzwanie całemu Zachodowi i marnuje przyszłe szanse rozwojowe swojego kraju. Inwestuje w marzenia o imperialnej potędze zamiast w potrzeby Rosji i Rosjan - mówił.
Jak stwierdził, "my, Zachód, musimy na to mieć odpowiedź". - Musimy przejść z gospodarki czasu pokoju na gospodarkę czasu kryzysu - dodał. - Wydaje mi się, że te groźby, czy to byłego prezydenta (Rosji, Dmitrija - red.) Miedwiediewa, czy szturmy na Awdijiwkę, uświadomiły wreszcie politykom europejskim, że więcej czasu na marnowanie nie ma - powiedział Sikorski.
Sikorski o swojej "najważniejszej misji"
- To potępienie wyrażone w głosowaniu ONZ to nie jest tylko akt propagandowy czy protest etyczny. Moim zdaniem stwarza to podstawę prawną i obowiązek, aby przyjść z pomocą ofierze agresji i aby na agresorze wymóc wzięcie odpowiedzialności za skutki swojej agresji, także skutki materialne i finansowe - kontynuował.
- Uważam, że ten akt agresji daje nam prawo do przekazania zamrożonych aktywów rosyjskich ofierze agresji, czyli Ukrainie - dodał.
Jak stwierdził na temat swojej wizyty w Waszyngtonie, "moją najważniejszą misją, jeśli chodzi o wojnę w Europie, jest to, aby przekonać wahających się kongresmenów, a tak naprawdę jedną osobę, spikera Izby Reprezentantów, aby poddał pod głosowanie pakiet pomocowy dla Ukrainy".
- Jestem jednym z wielu głosów, który o to zabiega, ale ucieszyłem się dziś rano, widząc, że telewizja Fox zrobiła duży reportaż z wywiadem z prezydentem (Ukrainy, Wołodymyrem - red.) Zełenskim. Mam nadzieję, że to jest dowód na refleksję w obozie republikańskim - powiedział Radosław Sikorski.
Podkreślił, że dalsza pomoc dla Ukrainy jest konieczna również z punktu widzenia amerykańskiej wiarygodności sojuszniczej, a blokowanie ustawy szkodzi wizerunkowi Ameryki. Zapowiedział, że w Waszyngtonie będzie się spotykał z republikańskimi kongresmenami. Przyznał jednak, że nie ma w planach spotkania ze spikerem Izby Mike'iem Johnsonem.
- Apeluję do niego jak marszałek do marszałka i - jak państwo wiecie - tam są różne procedury, by demokracji dać szansę, by do tego głosowania wreszcie doszło - powiedział szef MSZ, odnosząc się do procedury wymuszenia głosowania nad ustawą mimo sprzeciwu przewodniczącego Izby.
Źródło: TVN24, PAP