Władze Krymu, ogłaszając niepodległość, skorzystały z precedensu Kosowa, który stworzył Zachód - powiedział w czasie swojego orędzia przed podpisaniem decyzji o aneksji półwyspu do Rosji Władimir Putin. Jego zdaniem podejście Zachodu, a zwłaszcza USA, do zrozumienia kryzysu na Krymie cechuje "absurdalny, prymitywny cynizm".
W trakcie swojego, trwającego prawie godzinę przemówienia, poprzedzającego podpisanie dokumentów o zgodzie na aneksję Krymu do Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin szeroko komentował kryzys na Krymie i jego widzenie w oczach świata zachodniego.
Putin: Rosja jest jak USA. USA nie powinno się dziwić
Prezydent Rosji stwierdził m.in., że tym krajem, który nie powinien się "dziwić" niczemu, a mimo to się dziwi, są Stany Zjednoczone, które tak jak Rosja w przypadku Krymu, postąpiły w 2009 r. uznając niepodległość Kosowa będącego częścią Serbii.
Putin przywołał memorandum wystosowane przez USA 17 kwietnia 2009 roku w sprawie Kosowa, w którym Waszyngton stwierdzał, że "deklaracje o niepodległości mogą i często naruszają wewnętrzne prawodawstwo, jednakże nie oznacza to, że dzieje się to z naruszeniem prawa międzynarodowego".
- Sami to napisali, roztrąbili na cały świat. Wszystkim to pokazali, a teraz się denerwują? A czym? - pytał wyraźnie ironicznym tonem, po czym został nagrodzony brawami. - Przecież działania Krymczan ewidentnie wpisują się w instrukcje działania USA - tłumaczył w związku z tym Putin. - Dlaczego to, co mogą zrobić Albańczycy w Kosowie, których bardzo szanujemy, jest zabronione Rosjanom, Ukraińcom i Tatarom na Krymie? - pytał retorycznie.
Putin: mamy czekać na ofiary?
Putin nie zgodził się z argumentem krajów zachodnich, mówiących, że "Kosowo jest szczególnym przypadkiem" i sytuacja na Krymie w żaden sposób nie przypomina tamtej sprzed 15 lat i ostatniego konfliktu zbrojnego na Bałkanach.
To, że w czasie konfliktu serbsko-albańskiego w Kosowie w 1999 roku "było wiele ofiar" nie jest i nie może przecież być "argumentem prawnym", bo prawo międzynarodowe niczego takiego nie stanowi - punktował Putin i pytał, czy jako wspólnota międzynarodowa albo oddzielne państwo "powinniśmy w związku z tym dopuszczać do ofiar w ludziach", zanim zdecydujemy się na pomoc w międzynarodowym konflikcie.
To dlatego, uznał Putin, Zachód stosuje wobec Rosji i Krymu "nawet nie prymitywne standardy, a absurdalny, prymitywny cynizm". - Nie można przecież tak wszystkiego podciągać pod własne interesy. Nie można jednego przedmiotu nazwać białym, a następnego dnia czarnym. Gdyby lokalna samoobrona Krymu nie wzięła spraw w swoje ręce, tam też mogłyby się pojawić ofiary, ale Bogu dzięki ich nie było - podsumował Putin.
Kosowo czekało na niepodległość 8 lat
Przed kilkoma dniami prof. Janusz Symonides - ekspert z zakresu prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Warszawskiego - mówił, że pierwszeństwo przed prawem do samostanowienia ma zasada integralności terytorialnej państwa, "chyba że wystąpią nadzwyczajne sytuacje dyskryminacji, czy zbrodni, co miało miejsce w Kosowie".
Profesor Symonides przypomniał, że "doszło tam do czystek etnicznych, które mogły być kwalifikowane jako zbrodnie wojenne". - Rada Bezpieczeństwa ONZ ustanowiła tam na dodatek administrację międzynarodową i Kosowo nie od razu odłączyło się od Serbii - dodał.
Po konflikcie serbsko-albańskim w Kosowie, zakończonym bombardowaniem NATO w 1999 r., administrację nad prowincją na ponad osiem lat przejęła ONZ. 17 lutego 2008 r. Kosowo ogłosiło niepodległość.
Autor: adso/ja / Źródło: TVN 24