Brak obecnie podstaw do zjednoczenia państwowego Rosji i Białorusi. Nie ma obecnie takich planów i nie ma takiego celu - oświadczył prezydent Rosji Władimir Putin. Zastrzegł zarazem, że Rosja i Białoruś mają plan budowy państwa związkowego. Putin poinformował także, iż nie odmawia kontaktów z niedawno wybranym na Ukrainie prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Zarzucił mu jednak, że nazywa Rosję wrogiem, i wyraził opinię, że "powinien określić", co chce osiągnąć.
- Dzisiaj nie ma żadnych podstaw do zjednoczenia państwowego. Nie mamy takich planów ani takiego celu. Mamy plan budowy państwa związkowego - powiedział Putin na sesji plenarnej Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu. Wyraził przekonanie, że społeczeństwo jest zainteresowane budową państwa związkowego.
"Konstruktywna" rozmowa
Jednak - jak zauważył - wiele zapisów umowy między oboma krajami o państwie związkowym (zawartej w 1999 roku - red.) nie zostało wykonanych. - Dyskutowaliśmy z (prezydentem Białorusi - red.) Alaksandrem Łukaszenką, czy możemy w nowych warunkach dnia dzisiejszego wykonać coś z tego, co nie zostało zrobione, czy też dodać coś, co dzisiaj jest aktualne - mówił Putin. Zapewnił, że dyskusja z prezydentem Białorusi na ten temat była "konstruktywna" i koleżeńska.
Pytanie o możliwość zjednoczenia z Białorusią, na które Putin odpowiedział przecząco, dotyczyło opinii łączących taki scenariusz z upływem w 2024 roku obecnej kadencji prezydenta Rosji. Obecna kadencja jest drugą pod rząd dozwoloną przez konstytucję. Komentatorzy w Rosji omawiali wariant, w którym gospodarz Kremla pozostałby u władzy po 2024 roku, ale jako prezydent nowego państwa, powstałego w wyniku połączenia Rosji i Białorusi.
Moskwa chce głębszej integracji
Rosja i Białoruś powołały wspólną grupę roboczą zajmującą się zapisami umowy związkowej. Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow mówił niedawno, że grupa ta rozpatrzy cały traktat, by ocenić, które jego postanowienia "wymagają dodatkowej uwagi". Premier Białorusi Siarhiej Rumas oceniał w maju 2019 roku, że stanowiska Moskwy i Mińska w sprawie integracji są zbieżne w 70 procentach.
Pod koniec zeszłego roku premier Rosji Dmitrij Miedwiediew dał do zrozumienia, że bardziej "zaawansowany" wariant relacji dwustronnych, w którym możliwe jest większe wsparcie Rosji dla Mińska, wymaga realizacji umowy z 1999 roku, czyli głębszej integracji. Miałoby to oznaczać m.in. wspólną walutę, sądy, nadzór finansowy i inne instytucje. Wielu obserwatorów na Białorusi i w Rosji odczytało to jako swego rodzaju ultimatum pod adresem Mińska.
"Grać kogoś - to jedno, a być kimś - to drugie"
Putin poruszył w piątek także kwestię stosunków z Kijowem. Stwierdził, że nie odmawia kontaktów z niedawno wybranym na Ukrainie prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Zarzucił mu jednak, że nazywa Rosję wrogiem, i wyraził opinię, że Zełenski "powinien określić", co chce osiągnąć.
- Nie odmawiamy kontaktów. Będziemy pracować - mówił Putin. Określił zarazem Zełenskiego jako "dobrego aktora" i oświadczył, że "grać kogoś - to jedno, a być kimś - to drugie". Wyraził ocenę, że "aby zajmować się sprawami państwowymi" potrzebne są "inne cechy" niż talent aktorski. Zastrzegł, że nie wie, czy Zełenski ma te cechy.
Jednak Rosja - jak podkreślił - widzi obecnie "sprzeczne wypowiedzi - jedne podczas kampanii prezydenckiej (na Ukrainie - red.), a inne - po wyborach". Putin zarzucił również Zełenskiemu, że "kontynuuje określoną retorykę", nazywając Rosję "wrogiem" i agresorem".
Pytany o możliwość spotkania się "bez warunków" z nowym prezydentem Ukrainy, zauważył także: "a czyżbym ja odmawiał? Nikt mi nie proponował". Wcześniej w piątek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że spotkania z Zełenskim "na razie nie ma w planach" prezydenta Rosji.
Zełenski, showman i producent telewizyjnych programów kabaretowych, wygrał w kwietniu z ogromną przewagą wybory prezydenckie na Ukrainie. Kreml dotąd nie składał mu oficjalnych gratulacji po wyborach
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP