- Nie możemy zaakceptować tego ataku ani upokorzenia ze strony hiszpańskiego rządu - oświadczył w sobotnim przemówieniu premier Katalonii Carles Puigdemont. W sobotę rząd w Madrycie zaaprobował dekret odbierający rządowi Katalonii jego kompetencje.
W reakcji na decyzję Madrytu o przejęciu funkcji pełnionych przez regionalny rząd Katalonii, Carles Puigdemont przyłączył się do manifestacji zwolenników katalońskiej niepodległości, która rozpoczęła się po południu na ulicach Barcelony. Według katalońskich służb zgromadziło się 450 tysięcy osób.
Wieczorem katalońska telewizja TV3 wyemitowała z kolei jego przemówienie, w którym stwierdził, że "wszystkie oferty dialogu" skierowane do rządu w Madrycie spotkały się z taką samą odpowiedzią: "milczeniem albo represjami".
– To, o czym Katalończycy zdecydowali przy urnach, rząd (centralny) anulował przy biurkach - stwierdził Puigdemont.
Jak ocenił, decyzja rządu centralnego o uruchomieniu artykułu 155 hiszpańskiej konstytucji to "najgorszy atak na katalońskie instytucje i obywateli od czasu dyktatora Francisco Franco".
Szef katalońskiego rządu poinformował, że zwróci się do lokalnego parlamentu o zwołanie sesji, na której omówiona ma zostać "próba" "zlikwidowania" katalońskiej autonomii i możliwa reakcja na decyzję Madrytu.
Większość nie zagłosowała
Od dawna tlący się kryzys wybuchł wraz z przeprowadzeniem 1 października uznanego za nielegalne przez rząd w Madrycie referendum niepodległościowego w Katalonii, w którym 90 procent głosujących opowiedziało się za niepodległością regionu.
W plebiscycie wzięło udział jednak udział około 2,28 mln osób spośród 5,3 mln uprawnionych. Oznacza to, że głosowała mniej niż połowa wyborców.
Nadzwyczajne posiedzenie rządu
W sobotę w Madrycie odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządu centralnego, poświęcone sytuacji w Katalonii.
Po ponaddwugodzinnym spotkaniu Rajoy oświadczył, że w ramach procedury przewidzianej w artykule 155 chce, aby Senat dał mu zgodę na rozwiązanie rządu Katalonii. W ciągu sześciu miesięcy mają się też odbyć przedterminowe wybory do regionalnego parlamentu.
Największe hiszpańskie partie opozycyjne zgodziły się poprzeć Rajoya. Przewodniczący partii Ciudadanos (Obywatele) Albert Rivera powiedział, że udziela mu poparcia, ponieważ w Katalonii trzeba przywrócić jedność społeczną i prawne bezpieczeństwo, aby firmy nadal pozostały w tym regionie.
Wcześniej już ponad tysiąc firm i dwa największe katalońskie banki, Caixabank i Sabadell, przeniosło swoje główne siedziby z Katalonii w inne rejony Hiszpanii, obawiając się chaosu w związku z możliwością deklaracji niepodległości regionu. Przywódca socjalistów (PSOE) Pedro Sanchez, powiedział, że jego partia postanawia bronić konstytucji i powstrzymać wyłamywanie się Katalonii z pokojowej koegzystencji i konstytucyjnego ładu. Jak dodał, PSOE dokonała wyboru miedzy poparciem dla rządu centralnego a "odwróceniem się plecami od Hiszpanii i przedłużeniem tej męki".
Co dalej?
Głosowanie w sprawie środków zaproponowanych przez rząd w sprawie Katalonii odbędzie się w Senacie w piątek. Wyznaczona specjalna komisja 27 senatorów we wtorek dokona wstępnej oceny środków w sprawie przejęcia kontroli nad regionem. Premier Katalonii Carles Puigdemont może odwołać się od tych środków, stawiając się do południa w czwartek przed komisją senatorów albo delegując swego wysłannika. Oczekuje się, że komisja następnie przedstawi ostateczną propozycję, która zostanie poddana pod głosowanie na plenarnym posiedzeniu w piątek. Partia Ludowa (PP) Rajoya ma w Senacie poparcie opozycyjnych socjalistów (PSOE) i partii Ciudadanos (Obywatele) i tym samym dysponuje bezwzględną większością. Według propozycji rządu centralnego kataloński parlament zachowa rolę reprezentacji obywatelskiej, ale rząd regionu będzie działać pod kuratelą wybranych lub specjalnie utworzonych do tego celu przez Madryt instytucji.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP, El Pais, El Mundo