Działania armii w Mjanmie to zamach stanu - ogłosił we wtorek Departament Stanu USA. Przekazano, że przeprowadzony zostanie przegląd amerykańskiej pomocy zagranicznej dla tego kraju, programy humanitarne pomagające muzułmańskiej mniejszości Rohindża będą jednak utrzymane.
W poniedziałek nad ranem armia Mjanmy (Birmy) przejęła władzę w kraju. Zatrzymano liderów Narodowej Ligi dla Demokracji (NLD) – partii, która wygrała listopadowe wybory parlamentarne. Wśród nich jest prezydent kraju U Win Myint i noblistka Aung San Suu Kyi. Obydwoje znajdują się w areszcie domowym w stolicy kraju, Naypyidaw.
Wojsko przejęło władzę, tłumacząc to jako odpowiedź na fałszerstwa, do których miało dojść podczas wyborów. Zapowiedziano, że armia będzie rządziła przez rok, a pod koniec tego okresu zorganizuje nowe wybory i przekaże władzę ich zwycięzcom.
NLD rządziła Birmą od 2015 roku – pierwszych powszechnych wyborów od rozwiązania w 2011 r. junty wojskowej, która rządziła krajem przez poprzednie 50 lat.
Departament Stanu USA: to zamach stanu
We wtorek podczas spotkania z dziennikarzami przedstawiciele Departamentu Stanu USA powiedzieli, że Waszyngton nie utrzymuje obecnie bezpośredniego kontaktu z przywódcami puczu w Mjanmie ani z obalonymi władzami cywilnymi. Ogłosili, że działania armii stanowią zamach stanu i dlatego resort przeprowadzi przegląd swojej pomocy zagranicznej dla tego kraju.
Zgodnie z prawem USA uznanie przez stronę amerykańską działań wojskowych za zamach stanu automatycznie nakłada ograniczenia na pomoc USA dla Mjanmy. Jednak władze Stanów Zjednoczonych stoją na stanowisku, że programy pomocy promujące demokrację i pomoc humanitarną dla potrzebującej ludności, w tym mniejszości Rohindża, będą kontynuowane.
CZYTAJ TAKŻE: Wojsko na ulicach, generałowie umacniają władzę. W Mjanmie pierwsze oznaki nieposłuszeństwa obywateli >>>
- Bardzo mały krąg przywódców wojskowych Birmy wybrał własne interesy nad wolę i dobro narodu - powiedział wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu podczas rozmowy z dziennikarzami. - Jak powiedział prezydent Biden, podejmiemy działania przeciwko osobom odpowiedzialnym, w tym poprzez dokładny przegląd możliwości sankcji w odniesieniu do przywódców wojskowych Birmy i powiązanych z nimi firm - dodał.
Test dla Bidena
Jak podał Reuters, nowy prezydent USA Joe Biden stoi w obliczu pierwszego międzynarodowego kryzysu po tym, gdy wojsko przejęło władzę w Mjanmie. Może on wprowadzić nowy program sankcji, zmniejszyć pomoc dla tego kraju i wywrzeć presję w celu powrotu Mjanmy do demokracji.
Reakcja nowej administracji USA będzie testem obietnic Bidena, że Stany Zjednoczone ponownie będą koncentrowały się w polityce zagranicznej na prawach człowieka i ściślej współpracować z sojusznikami.
Zamach stanu w Mjanmie przywódca USA nazwał w poniedziałek "bezpośrednim atakiem na proces przejścia kraju do demokracji i praworządności". Zagroził ponownym nałożeniem sankcji stopniowo wycofywanych przez byłego prezydenta Baracka Obamę po tym, jak generałowie Mjanmy zainicjowali demokratyczne reformy i uwolnili przed dziesięcioma laty wielu więźniów politycznych.
Źródło: PAP