Amerykańskie sankcje na przedstawicieli junty. Tajlandia wzmacnia ochronę granic, Malezja wstrzymuje deportację

Źródło:
PAP

O nałożeniu sankcji i zamrożeniu zagranicznych aktywów dwóch wojskowych wchodzących w skład junty, która przejęła w wyniku puczu władzę w Mjanmie, poinformował Departament Skarbu USA. W głównych miastach kraju wciąż trwają protesty, w związku z czym sąsiadująca Tajlandia wzmacnia ochronę swoich granic.

Zgodnie z rozporządzeniem biura ds. kontroli nad aktywami zewnętrznymi w Departamencie Skarbu USA sankcje mają dotyczyć generała Maunga Maunga Kyawa - dowódcy birmańskich sił powietrznych oraz generała broni Moe Myinta Tuna, b. szefa sztabu generalnego i nadzorującego działalność jednego z biur strategicznych, które przygotowało plany puczu.

"Wojskowi muszą zrobić krok w tył i bezzwłocznie przywrócić możliwość sprawowania władzy przez demokratycznie wybrany rząd Birmy" - wskazano w oświadczeniu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken zapowiedział w poniedziałek, że władze Stanów Zjednoczonych "nie zawahają się poczynić dalszych kroków w odniesieniu do tych, którzy są sprawcami przemocy i tłumią wolę narodu". Sekretarz stanu USA zaapelował też do "wojska i policji w Mjanmie o zaprzestanie ataków wobec uczestników pokojowych demonstracji i dziennikarzy, a także o natychmiastowe zwolnienie osób zatrzymanych podczas akcji protestu".

"Rewolucja pięciu dwójek"

W poniedziałek Birmańczycy rozpoczęli ogólnokrajowy strajk generalny, tłumnie wychodząc na ulice w proteście przeciwko przejęciu władzy przez armię. Według lokalnych mediów "rewolucja pięciu dwójek" jest największym zrywem społecznym od powstania z 1988 roku.

Lęk przed represjami i brutalnością policji nie powstrzymał ludzi przed zamanifestowaniem swego stanowiska. W dotychczasowych protestach zginęły już trzy osoby.

Demonstranci domagają się przywrócenia obalonego rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) i uwolnienia jej przywódczyni, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, aresztowanej przez wojsko i oskarżonej o nielegalne posiadanie krótkofalówek.

Protesty trwają od ponad dwóch tygodni

Pierwsza fala amerykańskich sankcji wobec autorów puczu została przyjęta bezpośrednio po przejęciu przez nich władzy. Protesty przeciwko zamachowi stanu trwają od ponad dwóch tygodni, a ich areną są większe birmańskie miasta. W niedzielę setki ludzi wzięły udział w pogrzebie Myi Thwate Thwate Khaing, która zmarła w ubiegłym tygodniu po postrzeleniu w głowę w czasie demonstracji w stolicy kraju, Naypyidaw, 9 lutego. 20-latka stała się symbolem protestu przeciwko władzy wojska.

W sobotę policja ponownie otworzyła ogień do demonstrantów w Mandalaj, drugim co do wielkości mieście Mjanmy. Zginęły dwie osoby.

Mimo tych brutalnych działań przez trzy tygodnie od przejęcia władzy armii nie udało się zdusić masowych protestów ulicznych i kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego. 

Tajlandia wzmacnia ochronę granic z Mjanmą w związku z protestami

Tajlandzka policja i wojsko rozpoczęły wspólne patrole granicy w prowincji Chiang Rai na północy kraju. Władze w Bangkoku obawiają się ucieczek mieszkańców Mjanmy w związku z protestami.

Wysocy rangą oficerowie policji, w tym szef biura imigracyjnego gen. Sompong Chingduang, dokonali w weekend inspekcji północnych granic Tajlandii – informują miejscowe media. W sobotę w miasteczku Tachileik po birmańskiej stronie granicy, odbył się wiec skierowany przeciwko juncie, która 1 lutego przejęła władzę. Protestujący zablokowali ruch ciężarówek przewożących towary z Tajlandii.

Komendant główny tajlandzkiej policji, gen. Suwat Jangyodsuk przyznał, że istnieją obawy o wybuch przemocy w birmańskim granicznym stanie Szan, co mogłoby wywołać falę nielegalnej imigracji. Według jego oświadczenia służby miały także otrzymać informacje o demonstracjach planowanych przez już mieszkających w królestwie Birmańczyków.

Tajlandzcy urzędnicy imigracyjni zapowiedzieli pracującym w królestwie obywatelom Mjanmy, że jakiekolwiek protesty będą prowadziły do aresztowań.

Wojskowi w Mjanmie i Tajlandii od lat prowadzą ze sobą bliski dialog. W pierwszej połowie lutego tajlandzki premier, generał Prayuth Chan-ocha, poinformował, że główny organizator przewrotu w sąsiednim kraju, generał Min Aung Hlaing, poprosił go w liście o "pomoc we wspieraniu demokracji". Prayuth ocenił też, że to przywódca junty powinien zdecydować o dalszym rozwoju wypadków w tym kraju.

Malezyjski sąd wstrzymał deportację imigrantów

Sąd w stolicy Malezji - Kuala Lumpur - zdecydował we wtorek o tymczasowym wstrzymaniu deportacji 1200 imigrantów z Mjanmy. Migranci mieli opuścić kraj we wtorek.

Wstrzymanie deportacji ma związek z wnioskiem organizacji Amnesty International Malaysia i Asylum Access Malaysia, które twierdzą że migranci nie powinni być zmuszeni do powrotu do kraju, gdzie dochodzi obecnie do łamania praw człowieka na dużą skalę.

Decyzja sądu zapadła w momencie, kiedy grupa migrantów została już przetransportowana do morskiej bazy wojskowej, skąd mieli udać się w rejs do Mjanmy. Według Amnesty, wśród osób przeznaczonych do deportacji są uchodźcy, osoby ubiegające się o azyl i dzieci.

Ostateczna decyzja w sprawie losu Birmańczyków może zapaść w środę, po wysłuchaniu przez sąd skargi organizacji. Apel o wstrzymanie deportacji wystosowało też biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka.

Malezja jest popularnym celem migracji z Mjanmy, w tym wśród uciekających przed prześladowaniami muzułmanów z ludu Rohindża. Szacuje się, że w kraju przebywa ok. 100 tys. zarejestrowanych uchodźców z Birmy. W obliczu pandemii COVID-19 malezyjskie władze nasiliły działania przeciwko nieudokumentowanym migrantom, co spotyka się z ostrą krytyką ze strony organizacji broniących praw człowieka, a także ONZ

Autorka/Autor:pp\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: