Amerykanka Kayli Mueller, porwana przez dżihadystów, była gwałcona przez przywódcę Państwa Islamskiego, Abu Bakra al-Bagdadiego - informuje BBC, powołując się ABC News.
Jak powiedzieli ABC News amerykańscy urzędnicy, 26-latka, która zginęła w lutym br. roku, była wielokrotnie gwałcona przez samozwańczego kalifa Państwa Islamskiego.
Jej rodzina była świadoma nadużyć. - Powiedziano nam, że Kayla była torturowana, że była własnością Bagdadiego - przyznali ABC News Carl i Marsha, rodzice dziewczyny. Jak wyjaśnili, taką informacje otrzymali w czerwcu od amerykańskiego rządu.
ABC News podało, że Bagdadi osobiście zabrał 26-latkę do domu innego ważnego przywódcy Państwa Islamskiego. Był to Abu Sayyaf, który odpowiadał m.in. za finanse organizacji. Zginął w czasie amerykańskiej operacji Delta Force w maju tego roku na wschodzie Syrii.
Żądanie okupu
Mueller wpadła w ręce dżihadystów w sierpniu 2013 r. w Aleppo w Syrii po tym, jak opuściła szpital Lekarzy bez Granic.
Rodzina poinformowała, że nie miała z nią żadnego kontaktu aż do zeszłego roku. Wtedy Państwo Islamskie potwierdziło, że kobieta wciąż żyje. Dżihadyści zażądali 7 milionów dolarów okupu za uwolnienie kobiety do sierpnia 2014 r.
Mueller ukończyła w 2009 r. Uniwersytet Północnej Arizony. Od tego czasu działała w organizacjach walczących o prawa człowieka w północnych Indiach, Izraelu i Palestynie. Wróciła do Arizony w 2011 r. i rozpoczęła pracę w klinice dla chorych na AIDS. Następnie podróżowała po Francji, po czym rozpoczęła pracę na turecko-syryjskiej granicy.
Autor: MAC/ja / Źródło: BBC