Kandydat na ambasadora USA w Warszawie, Paul W. Jones, wyraził poparcie dla zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków podróżujących do Stanów Zjednoczonych. Przekonywał, że "będzie to korzystne dla kontaktów ekonomicznych i międzyludzkich". Podkreślał też, że Polska "właściwie" spełniła wszystkie wymagania w tym zakresie.
O poparciu dla zniesienia wiz dla obywateli Polski, "jednego z najbliższych sojuszników", Paul Jones mówił podczas przesłuchania przez komisję spraw zagranicznych amerykańskiego Senatu. Ambasadorów USA nominuje prezydent, ale przed objęciem urzędu muszą oni zostać zatwierdzeni przez Senat.
"Polska silnym krajem"
- Administracja prezydenta Baracka Obamy jest zaangażowana w rozszerzenie programu bezwizowego w USA - mówił Paul W. Jones amerykańskim senatorom i tłumaczył, jak sobie wyobraża przeprowadzenie zmian w tym zakresie.
- Mam na myśli taką zmianę prawa, która dopuści większą elastyczność, tak, aby kraje takie jak Polska mogły dołączyć do programu ruchu bezwizowego - powiedział.
- Polska jest silnym, rozwijającym się krajem, z silną gospodarką. Dlatego głęboko wierzę, że takie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla naszych kontaktów ekonomicznych, jak i zwykłych, międzyludzkich - argumentował kandydat na ambasadora USA w Warszawie.
- Wiem, że są pewne wymagania, które trzeba spełnić. Współpracujemy z Polską w zakresie walki z terroryzmem, Warszawa wprowadziła również pewne zmiany legislacyjne, więc właściwie wszystkie te wymagania zostały już spełnione - przekonywał Jones.
Trudne zadanie: zastąpić Mulla
Po uzyskaniu aprobaty Senatu USA Jones ma zastąpić ambasadora Stephena D. Mulla, który po trzech latach jeszcze w tym roku kończy misję w Polsce.
55-letni Jones to zawodowy dyplomata, w Departamencie Stanu zatrudniony jest od 1987 roku. Zaczynał jako pracownik konsularny i sekretarz ds. politycznych na placówce w Kolumbii, w latach 90. trafił do Rosji, a potem do Bośni i Hercegowiny.
W latach 2005-2013 roku jego działalność koncentrowała się na państwach Azji, następnie pracował w Waszyngtonie w Wydziale Spraw Europejskich i Euroazjatyckich. Według informacji Departamentu Stanu mówi po hiszpańsku i rosyjsku.
Jego żona, Catherine, jest córką emerytowanego amerykańskiego dyplomaty Brandona Grove'a i autorką kilku książek kucharskich. Mają dwie córki: Aleksandrę i Hale.
Autor: mm//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl