Przyszły ambasador USA za zniesieniem wiz dla Polaków. "Wymagania zostały spełnione"

Paul Jones chce zniesienia wiz do USA dla Polaków
Paul Jones chce zniesienia wiz do USA dla Polaków
tvn24
Paul W. Jones, aby zostać ambasadorem w Polsce, musi zostać zaakceptowany przez Senat USAtvn24

Kandydat na ambasadora USA w Warszawie, Paul W. Jones, wyraził poparcie dla zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków podróżujących do Stanów Zjednoczonych. Przekonywał, że "będzie to korzystne dla kontaktów ekonomicznych i międzyludzkich". Podkreślał też, że Polska "właściwie" spełniła wszystkie wymagania w tym zakresie.

O poparciu dla zniesienia wiz dla obywateli Polski, "jednego z najbliższych sojuszników", Paul Jones mówił podczas przesłuchania przez komisję spraw zagranicznych amerykańskiego Senatu. Ambasadorów USA nominuje prezydent, ale przed objęciem urzędu muszą oni zostać zatwierdzeni przez Senat.

"Polska silnym krajem"

- Administracja prezydenta Baracka Obamy jest zaangażowana w rozszerzenie programu bezwizowego w USA - mówił Paul W. Jones amerykańskim senatorom i tłumaczył, jak sobie wyobraża przeprowadzenie zmian w tym zakresie.

- Mam na myśli taką zmianę prawa, która dopuści większą elastyczność, tak, aby kraje takie jak Polska mogły dołączyć do programu ruchu bezwizowego - powiedział.

- Polska jest silnym, rozwijającym się krajem, z silną gospodarką. Dlatego głęboko wierzę, że takie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla naszych kontaktów ekonomicznych, jak i zwykłych, międzyludzkich - argumentował kandydat na ambasadora USA w Warszawie.

- Wiem, że są pewne wymagania, które trzeba spełnić. Współpracujemy z Polską w zakresie walki z terroryzmem, Warszawa wprowadziła również pewne zmiany legislacyjne, więc właściwie wszystkie te wymagania zostały już spełnione - przekonywał Jones.

Trudne zadanie: zastąpić Mulla

Po uzyskaniu aprobaty Senatu USA Jones ma zastąpić ambasadora Stephena D. Mulla, który po trzech latach jeszcze w tym roku kończy misję w Polsce.

55-letni Jones to zawodowy dyplomata, w Departamencie Stanu zatrudniony jest od 1987 roku. Zaczynał jako pracownik konsularny i sekretarz ds. politycznych na placówce w Kolumbii, w latach 90. trafił do Rosji, a potem do Bośni i Hercegowiny.

W latach 2005-2013 roku jego działalność koncentrowała się na państwach Azji, następnie pracował w Waszyngtonie w Wydziale Spraw Europejskich i Euroazjatyckich. Według informacji Departamentu Stanu mówi po hiszpańsku i rosyjsku.

Jego żona, Catherine, jest córką emerytowanego amerykańskiego dyplomaty Brandona Grove'a i autorką kilku książek kucharskich. Mają dwie córki: Aleksandrę i Hale.

Autor: mm//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl