Pewna mieszkanka Nowej Zelandii wypożyczyła książkę "Mity i legendy ziemi Maorysów" w 1948 roku. Oddała ją po 67 latach. Zgodnie z obowiązującą stawką, kara powinna wynieść 65,6 tys. zł.
Wypożyczyła książkę w 1948 r. z miejskiej biblioteki w Auckland, kiedy była małą dziewczynką. Jak wyznała, przez lata myślała o tym, żeby książkę oddać. Odważyła się na ten krok w czwartek. Podając bibliotekarce książkę, spytała nieśmiało, jaką opłatę musi uiścić za przetrzymanie książki o 24 tys. 605 dni za długo.
Dzieci nie muszą płacić
- Wyglądała na zawstydzoną, ale byłam zadowolona, kiedy powiedziała, że w ciągu tych dekad kilkakrotnie przeczytała tę książkę. Ucieszyło mnie to, że książka spędziła tyle czasu w dobrych rękach - powiedziała Zoe Cornelius, bibliotekarka z Auckland.
Cornelius wyjaśniła, że kobieta nie musiała wnieść żadnej opłaty za przetrzymanie książki, gdyż wypożyczyła ją jako mała dziewczynka. - Dzieci nie muszą wnosić żadnej opłaty za opóźnienia w bibliotece - tłumaczyła. Gdyby czytelniczka wypożyczyła książkę na 67 lat jako osoba dorosła, zapłaciłaby za nią ok. 65 tys. zł (24,6 tys. dolarów nowozelandzkich). Cornelius w rozmowie z "The Guardian" wyjaśniła również, że po tej historii biblioteka otrzymuje wiele pytań od ludzi, którzy wypożyczyli książki lata temu. Czytelnicy pytają, czy też mogą zwrócić przetrzymane książki unikając kary.
Autor: tmw//gak / Źródło: Daily Mail, The Guardian, Mashable
Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/auckland_libs