- Kontrolerzy lotów z Rostowa muszą podczas lądowania samolotów pracować "na oko", ponieważ nie mają odpowiednich narzędzi - powiedział w rozmowie z telewizją LifeNews pilot Andriej Litwinow. Często wykonywał on loty na międzynarodowe lotnisko, obok którego w nocy z 18 na 19 marca doszło do katastrofy Boeinga 737-800.
- W tak trudnych warunkach atmosferycznych maszyna powinna podchodzić do lądowania na automacie, jednak na tym lotnisku jest to niemożliwe - powiedział Andriej Litwinow. - Sprzęt, jakim dysponują kontrolerzy lotów, jest przestarzały, dlatego nie można na nim lądować z wykorzystaniem automatycznego pilota, nawet w przypadku najbardziej nowoczesnych maszyn - powiedział Litwinow. Podkreślił, że wyposażenie "pamięta czasy Józefa Stalina".
Nie można pomóc pilotom
- W takich warunkach pogodowych, jakie tego dnia panowały w Rostowie nad Donem w czasie tragedii - silnym, porywistym wietrze i deszczu - konieczne było lądowanie z użyciem automatycznego pilota - podkreślił Litwinow.
- Kontrolerzy lotów muszą podczas lądowania samolotów pracować "na oko", ponieważ nie mają odpowiednich narzędzi. W takich warunkach lotnisko w ogóle nie może wspomóc pilotów podczas manewrów - dodał pilot.
"Dziwne zachowanie pilotów"
Prokremlowski portal informacyjny pravda.ru opublikował rozmowę z jednym z kontrolerów lotów z lotniska w Rostowie nad Donem, który twierdzi, że "załoga samolotu zachowywała się podejrzanie", a kapitan boeinga, mimo "błagań" dyspozytorów, nie odleciał na lotnisko w Krasnodarze. Zamiast tego podjął decyzję o ponownym podejściu do lądowania w Rostowie nad Donem. Portal nie podaje jednak nazwiska tego dyspozytora ani informacji, jak dziennikarzom udało się z nim porozmawiać.
Do katastrofy Boeinga 737-800 linii lotniczych Fly Dubai doszło o godz. 3.41 czasu lokalnego (1.41 w nocy naszego czasu - red.). Zginęły 62 osoby - 55 pasażerów i siedmioro członków załogi.
Autor: asz//rzw / Źródło: LifeNews