Przeciwników Ahmadineżada gwałcono w więzieniach

Aktualizacja:
 
Protestujących przeciw Ahmadineżadowi maltretowano w więzieniach.Arch. TVN24

- Niektórzy z uczestników protestów, do jakich doszło po wyborach w Iranie, byli w więzieniu gwałceni – taką informację zamieścił na swojej stronie internetowej Mehdi Karubi, który w czerwcu przegrał z Mahmudem Ahmadineżadem w walce o fotel prezydencki.

"Kilku wysokich rangą przedstawicieli władz" miało Karubiemu powiedzieć, że gwałcono młodych mężczyzn i młode kobiety, "w sposób, który powodował poważne obrażenia".

Na jego stronie jest też informacja, że napisał on w tej sprawie do Akbara Haszemiego Rafsandżaniego, byłego prezydenta Iranu, który obecnie przewodniczy dwóm wpływowym instytucjom w Iranie - Radzie Rozsądku i Zgromadzeniu Ekspertów.

Przyznali, że maltretowali opozycję

Od 1 sierpnia około 100 osób jest sądzonych za naruszanie porządku publicznego i zamach na bezpieczeństwo narodowe w związku z udziałem w ruchu kontestującym zwycięstwo Ahmadineżada w wyborach prezydenckich z 12 czerwca.

Irańska policja przyznała kilka dni temu, że manifestanci przetrzymywani w więzieniu Kahrizak w Teheranie byli maltretowani. Odnotowano "zaniedbania i przypadki łamania prawa przez pewną liczbę pracowników". Według komunikatu policji, dwaj funkcjonariusze "zostali ukarani za stosowanie kar cielesnych wobec aresztowanych". A wiele osób zostało pociągniętych do odpowiedzialności za przekroczenie uprawnień służbowych.

Jedno z więzień zamknięto

Pod koniec lipca najwyższy irański przywódca duchowy ajatollah Ali Chamenei nakazał zamknięcie więzienia Kahrizak. Decyzję uzasadniono tym, że w tym ośrodku odosobnienia nie ma warunków gwarantujących prawa zatrzymanych.

Podczas zamieszek, które wybuchły w Teheranie po kontestowanych wyborach prezydenckich, aresztowano ok. 2 tys. osób.

Według danych oficjalnych, zginęło 30 osób. Władze informowały też o śmierci w więzieniu z powodu zapalenia opon mózgowych dwóch zatrzymanych. Media utrzymują, że w więzieniu śmierć poniosły co najmniej cztery osoby.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24