W niedzielę w Hongkongu na ulice wyszły setki protestujących przeciw planom Pekinu bezpośredniego narzucenia przepisów o bezpieczeństwie narodowym. Policja użyła wobec demonstrantów gazu łzawiącego oraz armatek wodnych.
Policjanci wystrzelili wiele granatów z gazem łzawiącym, by rozpędzić antyrządową manifestację w dzielnicy handlowej Causeway Bay na wyspie Hongkong. Zatrzymano co najmniej jedną osobę podejrzewaną o organizację nielegalnego zgromadzenia – przekazała publiczna stacja RTHK.
Protesty w Hongkongu
Demonstranci rozproszyli się, ale pozostali w okolicy. Według policyjnych komunikatów "uczestnicy zamieszek" niszczyli światła na skrzyżowaniach i blokowali ulice. Policja użyła armatek wodnych, przy czym ucierpieli również relacjonujący te wydarzenia dziennikarze – podała RTHK.
Co najmniej trzy małe demonstracje odbyły się natomiast przed siedzibą biura łącznikowego rządu centralnego Chińskiej Republiki Ludowej w Hongkongu. W żadnej z nich nie brało udziału więcej niż osiem osób, by nie łamać ograniczeń związanych z pandemią COVID-19. Działacze demokratyczni zarzucali Pekinowi, że przy pomocy planowanych przepisów chce uciszyć głosy sprzeciwu.
Reuters zauważa, że do manifestacji doszło w sytuacji, gdy władze Hongkongu starają się uspokoić opinię publiczną i inwestorów zagranicznych w sprawie tych przepisów, które krytykowane są przez inne państwa, międzynarodowe organizacje praw człowieka i niektóre lobby biznesowe.
Chiński parlament ma wprowadzić nowe przepisy dotyczące Hongkongu
Na rozpoczętej w piątek dorocznej sesji chiński parlament ma zająć się wprowadzeniem w Hongkongu przepisów przeciwko terroryzmowi, separatyzmowi, działalności wywrotowej i zagranicznym ingerencjom w sprawy regionu. Według obserwatorów wprowadzenie tych przepisów z pominięciem hongkońskiego parlamentu byłoby najpoważniejszym jak dotąd krokiem Pekinu w stronę ograniczenia autonomii Hongkongu i przejęcia nad nim kontroli.
Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi powiedział w niedzielę na konferencji prasowej w Pekinie, że reforma jest konieczna, by chronić bezpieczeństwo narodowe w Hongkongu, gdzie przez całą drugą połowę 2019 roku masowe antyrządowe demonstracje regularnie przeradzały się w starcia z policją.
- Konieczne jest stworzenie i poprawa systemu prawnego i mechanizmu egzekwowania dla specjalnego regionu administracyjnego Hongkongu, by chronić bezpieczeństwo narodowe - oświadczył Wang. Zapewnił, że rozważane obecnie przepisy dotyczą wąskiego zakresu działań i nie wpłyną na prawa i swobody Hongkongu ani interesy zagranicznych firm.
"Koniec Hongkongu"
Ponad 200 wpływowych osobistości politycznych, w tym obecnych i byłych parlamentarzystów z ponad 20 krajów świata, potępiło tymczasem w sobotę "jednostronne wprowadzenie legislacji o bezpieczeństwie narodowym w Hongkongu", określając je jako "rażące złamanie chińsko-brytyjskiej wspólnej deklaracji" z 1984 roku w sprawie przekazania Hongkongu Chinom.
"To wszechstronny atak na autonomię, praworządność i podstawowe wolności miasta. Integralność jednego kraju, dwóch systemów wisi na włosku" - napisano w oświadczeniu, przygotowanym przez ostatniego brytyjskiego gubernatora Hongkongu Christophera Pattena i byłego szefa brytyjskiej dyplomacji Malcolma Rifkinda.
Zdaniem części komentatorów jeśli Pekin zdecyduje się na narzucenie Hongkongowi tych przepisów, może to być najpoważniejszy krok w kierunku ograniczenia autonomii tego regionu od jego przyłączenia do Chińskiej Republiki Ludowej w 1997 roku. Wśród przedstawicieli hongkońskiej opozycji pojawiają się opinie, że oznacza to praktyczny "koniec Hongkongu" i zasady "jednego kraju, dwóch systemów".
Źródło: PAP