W centrum Moskwy w poniedziałek odbył się protest przeciwko blokadzie komunikatora Telegram. W wiecu pod hasłem "Za wolny internet" według organizatorów wzięło udział około 12 tysięcy osób. Władze rosyjskiej stolicy wydały zgodę na zgromadzenie.
Akcja rozpoczęła się o godz. 14 czasu miejscowego (godz. 13 w Polsce). Trwała kilka godzin.
Protestujący wezwali do rozwiązania Roskomnadzoru - Federalnej Służby Nadzoru w sferze łączności, technologii informatycznych i masowego przekazu - i do dymisji jego szefa Aleksandra Żarowa.
Wyrażali sprzeciw wobec blokady komunikatora Telegram nałożonej przez Roskomnadzor i wezwali do zniesienia przepisów ograniczających wolność internetu.
Zablokowany komunikator
"Nasze prawa do tajemnicy korespondencji, wolności wypowiedzi i sumienia są zagwarantowane przez konstytucję i nie mogą być ograniczane" - podkreślono w przyjętym na zakończenie wiecu dokumencie.
Zwołana przez Partię Libertariańską akcja odbyła się spokojnie; nie doszło do zatrzymań - informują rosyjskie media. Według MSW w demonstracji wzięło udział ok. 7,5 tys. osób.
W tłumie protestujących było słychać hasła: "Nie milczymy!", "Rosja będzie wolna!". Uczestnicy demonstracji przynieśli ze sobą papierowe samolociki – symbol komunikatora.
Akcję poparł założyciel Telegramu Paweł Durow. "Rosja znajduje się na rozdrożu - jeszcze nie wprowadzono gruntownej cenzury. Bez podjęcia działań Rosja straci Telegram i inne popularne serwisy" - napisał na swoim profilu na portalu Vkontakte. "Wasz aktywny udział może zmienić bieg historii!" - podkreślił Durow.
Na wiec przyszli rosyjscy opozycjoniści, m.in. Aleksiej Nawalny i Ilja Jaszyn.
Roskomnadzor zaczął blokadę, gdy Telegram nie przekazał na żądanie Federalnej Służby Bezpieczeństwa kluczy kryptograficznych służących do deszyfrowania korespondencji przesyłanej za pomocą aplikacji.
Według danych firmy Mediascope w marcu 2018 roku z komunikatora Telegram w Rosji korzystało 12,4 mln osób.
Pierwsza demonstracja w obronie komunikatora odbyła się 22 kwietnia.
Autor: adso\kwoj / Źródło: PAP