Związani z al-Kaidą rebelianci syryjscy proszą o "zrozumienie i wybaczenie" za ścięcie głowy osobie, którą wzięli za wroga. Sunnici myśleli, że to szyita. Z kolei on też miał myśleć, że porwali go szyici i poprosić o szybką śmierć. W efekcie sunnici zabili sunnitę ze sprzymierzonej grupy zbrojnej.
Burza wybuchła, gdy w internecie pojawiło się nagranie, na którym członkowie organizacji ISIS (Islamskie Państwo Iraku i Lewantu) w triumfalnym geście pokazują tłumowi w Aleppo głowę ściętego przez nich brodatego mężczyzny. Islamiści chwalą się na filmie, że zabili członka szyickiej milicji walczącej po stronie Asada.
To nie ten
Tyle że szybko rozpoznano na nagraniu, iż to nie szyita, a komendant innej islamistycznej grupy Ahrar al-Sham, która często walczy ramię w ramię z ISIS, choć nie jest związana z al-Kaidą.
Rzecznik ISIS przyznał w końcu, że to faktycznie Mohammed Fares, który zaginął kilka dni wcześniej. Dlaczego dżihadyści wzięli go na celownik?
Otóż Fares we wcześniej zamieszczonym w internecie wystąpieniu mówił m.in. o korzeniach islamu, nawiązując do założycieli szyizmu. Prawdopodobnie w ISIS pomyślano wtedy, że Fares jest szyitą i postanowiono się z nim rozprawić.
Ale na tym nie koniec tragicznych pomyłek. Kiedy Fares został ranny i porwany przez członków ISIS, to on z kolei wziął ich za szyicką milicję. Jak teraz tłumaczy rzecznik ISIS, Fares miał wówczas sam poprosić, aby go zabito.
Sprawa Faresa potwierdza doniesienia o narastającym chaosie i dezinformacji w szeregach rebeliantów. Często dochodzi do starć Wolnej Armii Syryjskiej z dżihadystami. Ci z kolei sami są podzieleni, a na dodatek kilka miesięcy temu powstał nowy front "wojny w wojnie": Kurdowie walczą z islamskimi milicjami.
Autor: //gak / Źródło: The Daily Telegraph, tvn24.pl