Były prezydent Izraela nie zdoła uniknąć spędzenia siedmiu lat w więzieniu. Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok dla Mosze Kacawa, skazanego za gwałt i inne przestępstwa seksualne.
- Bez żadnych wątpliwości gwałt miał miejsce, ponieważ do stosunków seksualnych doszło bez zgody, nawet jeśli były jakieś więzi uczuciowe - cytują media uzasadnienie sędziów. Sąd Najwyższy podtrzymał tym samym wyrok z marca tego roku.
Koniec uników
66-letni Kacaw był prezydentem Izraela w latach 2000-2007. W 2006 roku został oskarżony przez trzy współpracowniczki o gwałty i molestowanie seksualne. Zarzucono mu, że w latach 90-tych gdy zajmował stanowiska rządowe dwukrotne zgwałcił asystentkę. Podczas prezydentury seksualnie napastował dwie inne kobiety pracujące dla niego.
W 2007 roku podał się do dymisji. Rok później odrzucił propozycję ugody w zamian za przyznanie się do winy. Wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom i twierdził, że jest niewinny. Sędziowie uznali jednak, że jego zeznania są "pełne kłamstw". W grudniu 2010 roku sąd uznał go za winnego, a w marcu skazał na karę więzienia.
Sąd pierwszej instancji pozwolił pozostać Kacawowi na wolności do czasu rozpatrzenia jego wniosku przez Sąd Najwyższy. Teraz zaordynowano rozpoczęcie odbywania kary od siódmego grudnia.
Źródło: PAP