Premier Iraku Hajder al-Abadi ocenił we wtorek, że wspólnota międzynarodowa poniosła porażkę w walce z Państwem Islamskim (IS). W czasie konferencji w Paryżu podkreślał, że jego kraj był pozbawiony wsparcia w walce z trwającą od roku ofensywą dżihadystów.
- Pada wiele słów, ale niewiele jest robione na miejscu - mówił Abadi na konferencji przed otwarciem w stolicy Francji rozmów koalicji międzynarodowej organizowanej przez USA do walki z Państwem Islamskim.
"Możemy liczyć tylko na siebie"
Iracki premier zaznaczył, że jego kraj nie ma wystarczającej ilości broni i amunicji. - Możemy liczyć tylko na samych siebie - mówił Abadi. Wyjaśnił, że "większość kontraktów zostało zawartych przez poprzedni rząd z Rosjanami", a Rosja jest obecnie objęta amerykańskimi sankcjami i "bardzo utrudnione jest płacenie za tę broń".
- Nie prosimy o broń, ale pozwólcie nam chociaż ją kupować w łatwiejszy sposób - apelował.
Abadi zwrócił uwagę, że w szeregach Państwa Islamskiego jest coraz więcej zagranicznych bojowników. W przeszłości proporcja irackich bojowników do zagranicznych wynosiła 58 proc. do 42 proc.; obecnie aż 60 proc. walczących po stronie IS stanowią obcokrajowcy - szacował iracki polityk.
Jak dodał, wskazuje to, że problem jest międzynarodowy i "należy wyjaśnić, dlaczego tak wielu terrorystów pochodzi z Arabii Saudyjskiej, krajów Zatoki Perskiej, Egiptu, Syrii, Turcji i krajów europejskich". Dodał, że oczekuje od partnerów w ramach koalicji "współpracy politycznej".
W rozpoczynającej się w Paryżu naradzie na temat Syrii i Iraku planowany jest udział ponad 20 ministrów i przedstawicieli organizacji międzynarodowych
Autor: adso//rzw / Źródło: PAP