Premier bez prezydenta w Brukseli?

Aktualizacja:

Wciąż ważą się losy piątkowej wizyty Lecha Kaczyńskiego w Brukseli. Jak dowiedziała się reporterka TVN24 Inga Rosińska, premier Donald Tusk wciąż nie zdecydował, czy na szczyt w Brukseli pojedzie sam, czy razem z prezydentem. Również ta sprawa może być tematem dzisiejszej rozmowy szefa rządu z Lechem Kaczyńskim.

- Toczą się rozmowy - powiedział dziennikarce TVN24 jeden z bliskich współpracowników premiera, zapytany o obecność prezydenta w Brukseli. Biura prasowe premiera i prezydenta wciąż jeszcze nie wydały komunikatów w sprawie wizyt w Lizbonie i Brukseli. Do tej pory obaj politycy ustalili, że prezydent będzie szefem delegacji do Lizbony, na uroczystościach podpisania nowego Traktatu.

Tusk nie chce prezydenta w Brukseli... Premier Tusk chce jednak uniknąć zabierania ze sobą prezydenta na szczyt do Brukseli. Otoczenie premiera zdaje sobie sprawę, że taki jednorazowy wspólny wyjazd premiera i prezydenta spowoduje, że Lech Kaczyński będzie chciał być uczestnikiem wszystkich unijnych rozmów na najwyższym szczeblu. Prezydent często reprezentował w ich trakcie swojego brata, premiera Jarosława Kaczyńskiego, który chętnie wyrażał zgodę na taki podział ról.

Zgoda premiera Tuska ma kluczowe znaczenie, bo akceptacja wspólnych wyjazdów zmieniłaby metodą faktów dokonanych sposób prowadzenia polskiej polityki zagranicznej, zwiększając rolę prezydenta. Kolejnym szefom rządu byłoby trudno odejść od takiej praktyki.

...nie chce też kolejnego konfliktu z Pałacem Prezydenckim Ponieważ jednak prezydent nalega na wspólne podróże, Donald Tusk ma dylemat. Dla rządu kolejny konflikt z głową państwa oznacza większy kłopot z nominacjami ambasadorów.

Jak zauważają unijni dyplomaci, ugodowość premiera może być odebrana jako wyraz słabości przez unijnych polityków. Może też okazać się kłopotliwa dla samego Tuska, gdy w rozmowach w cztery oczy, będzie negocjować trudne dla Polski sprawy. Wtedy na kuluarowe rozmowy, premier będzie też musiał zapraszać prezydenta.

Inga Rosińska TVN24

Źródło: tvn24