Około ćwierć miliona ludzi wzięło udział w demonstracji przeciwko premierowi Andrejowi Babiszowi, która w sobotę odbyła się w Pradze. - Walka o wolność i demokrację nigdy się nie kończy - oświadczył Benjamin Roll, wiceszef stojącego za protestem ruchu Milion Chwil. Prezydent Milosz Zeman uznał manifestację za niedemokratyczną.
Sobotnia demonstracja przeciwko premierowi Andrejowi Babiszowi odbyła się na błoniach wzgórza Letna w Pradze.
- Część naszych polityków nie rozumie, dlaczego tu jesteśmy - powiedział Benjamin Roll, wiceszef stojącego za protestem ruchu Milion Chwil. - Walka o wolność i demokrację nigdy się nie kończy - dodał.
Jak oświadczył w swym wystąpieniu Mikulasz Minarz, rzecznik ruchu, jeśli Babisz do końca roku nie odwoła minister sprawiedliwości Marii Beneszovej i nie sprzeda swego przekazanego funduszom powierniczym holdingu kapitałowego Agrofert, musi podać się do dymisji.
W przeciwnym razie Milion Chwil w styczniu wyprowadzi ludzi ponownie na ulice - ostrzegł Minarz.
Poprzedni wiec protestacyjny, który odbył się w czerwcu bieżącego roku także na błoniach Letnej, miał według operatora telefonii komórkowej T-Mobile 283 tysiące uczestników. Policja oceniła, że było ich około 200 tysięcy. Czerwcową imprezę uznaje się za największe publiczne zgromadzenie w Republice Czeskiej od czasu aksamitnej rewolucji w listopadzie 1989 roku.
Konflikt interesów
Agrofert jest największym podmiotem gospodarczym w czeskim sektorze rolnym i tamtejszym przemyśle spożywczym, a drugim co do wielkości w czeskim przemyśle chemicznym. Jest ponadto mocno zaangażowany kapitałowo w media i w gospodarkę leśną. W roku 2017 zatrudniał łącznie około 33 tysiące osób, z tego 22 tysiące w Czechach. Babisz był właścicielem wszystkich akcji holdingu do lutego 2017 roku, kiedy to kierując się przepisami ustawy o konflikcie interesów, przekazał je w całości funduszom powierniczym.
Jak podały w maju czeskie media, audyt Komisji Europejskiej wskazuje, że Babisz popadł w konflikt interesów, utrzymując nadal więzi ze swymi byłymi przedsiębiorstwami. Bruksela chce ponadto zwrotu wszystkich sprawdzanych unijnych dotacji europejskich, które Agrofert otrzymał od lutego 2017 roku.
Miejska prokuratura w Pradze umorzyła we wrześniu prowadzone przeciwko Babiszowi i pięciu innym osobom śledztwo w sprawie wyłudzenia przez Agrofert unijnych dotacji w kwocie 2 mln euro. Część opinii publicznej uważa, że Beneszova mogła mieć wpływ na tę decyzję.
Babisz: mamy wolne wybory
Komentując sobotnią demonstrację, Babisz wskazał, że w Czechach funkcjonują wolne wybory. Jednak zdaniem wiceprezesa Miliona Chwil Benjamina Rolla protest nie kieruje się przeciwko wynikom wyborów, lecz przeciwko nadużywaniu władzy przez polityków, którzy wybory wygrali.
Prezydent Milosz Zeman uznał protest za niedemokratyczny, ponieważ jego zdaniem manifestanci nie respektują decyzji o wycofaniu zarzutów przeciwko Babiszowi oraz odrzuceniu przez parlament wezwań do impeachmentu premiera.
- Chciałbym zauważyć, że Andrej Babisz zdobył 1,5 miliona głosów w wyborach, a ja 2,85 miliona głosów - powiedział Zeman w wywiadzie dla portalu informacyjnego ParlamentniListy.cz. Dodał, że w świetle tych wyników, liczba uczestników sobotniej demonstracji jest "niewielka".
Populistyczna partia ANO Babisza pozostaje najpopularniejszym ugrupowaniem w Czechach, ale jednocześnie najbardziej dzielącą Czechów siłą polityczną, ze względu na przeszłość premiera. Przed 1989 rokiem był on członkiem partii komunistycznej i miał kontakty z tajną policją - przypomina agencja Reutera.
Autor: momo//now / Źródło: PAP