W piątek mieszkająca w Niemczech Polka porwała z ulicy w Dusseldorfie własnego syna, do którego utraciła prawa rodzicielskie. Teraz ściganej listem gończym matce grozi pięć lat więzienia. Spektakularne porwanie być może miało wywołać dyskusję o prawach niemieckich urzędów ds. młodzieży - pisze "Rzeczpospolita".
Jak ustaliła policja, akcja porwania chłopca, dziewięcioletniego Moritza, została bardzo starannie przygotowana. Wzięło w niej udział kilka osób, które potem uciekły z miejsca uprowadzenia samochodem. Chłopiec był wtedy pod opieką drugiej żony męża Polki.
Moritz przebywa obecnie we Francji - tak twierdzi Olivier Karrer, założyciel organizacji francuskich rodziców, którzy walczą o swoje prawa w Niemczech. Współpracuje z nim też matka chłopca, Beata Pokrzeptowicz - Meyer.
Prowokacja?
Niemieckie urzędy interpretują ustawowy zapis o konieczności kierowania się dobrem dziecka zawsze na korzyść niemieckiego współmałżonka
- Niemieckie urzędy interpretują ustawowy zapis o konieczności kierowania się dobrem dziecka zawsze na korzyść niemieckiego współmałżonka - mówi Karrer, który sam utracił w Niemczech prawa do dziecka.
Problem jest
Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego otrzymała już ponad 200 skarg związanych z działalnością Jugendamtów, przygotowuje też raport o językowej dyskryminacji dzieci w Niemczech. Sprawą interesuje się także polski MSZ, a szef niemieckiej dyplomacji Frank Walter Steinmeier ma się w tej sprawie spotkać z polskimi rodzicami w Niemczech.
Dyskryminacja i upokorzenie
Brakuje statystyk mówiących o działalności Jugendamtów, ale szacuje się, że z inicjatywy co roku odbieranych jest rodzicom około 28 tys. dzieci
Przez dwa lata spotykała się z Moritzem na tzw. "widzeniach kontrolowanych", na których obowiązkowym językiem był niemiecki. Chociaż to nie problem, to Polka czuła się takim traktowaniem upokorzona.
Brakuje statystyk mówiących o działalności Jugendamtów, ale szacuje się, że z inicjatywy co roku odbieranych jest rodzicom około 28 tys. dzieci.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24