Polscy żołnierze mają "córeczkę". Znaleźli ją przy drodze w Afganistanie

Dziecko zamiast bomby
Dziecko zamiast bomby
tvn24
Dziewczynka dostała na imię Polatvn24

Polski Kontyngent Wojskowy w Afganistanie chwilowo powiększył się o noworodka. Patrol znalazł małą afgańską dziewczynkę porzuconą przy drodze. Polacy zaopiekowali się dzieckiem i dali mu imię Pola. Z bazy w Ghazni wysłano nawet wóz opancerzony celem zakupienia smoczka, butelki i mleka.

Dziecko zostało znalezione w środę około południa czasu lokalnego przez patrol polskich żołnierzy przemieszczający się główną drogą przebiegający przez prowincję Ghazni, Highway-1.

Zamiast bomby - niespodzianka

Dziecko zostało znalezione przy drodzePKW Afganistan

Polacy jadący na początku kolumny spostrzegli leżące na poboczu podejrzane zawiniątko. Zgodnie z procedurą cały patrol zatrzymał się, a saperzy ostrożnie podeszli do pakunku, sprawdzając, czy przypadkiem nie jest to mina-pułapka.

Po chwili Polacy byli już pewni, że nie mają do czynienia z "prezentem" od rebeliantów. Ku ich wielkiemu zdumieniu na poboczu drogi, owinięte w ręcznik, leżało niemowlę. W promieniu kilku kilometrów nie było żadnych zabudowań, ani żywej duszy.

- Nasze zdziwienie było ogromne. Ratownik medyczny natychmiast sprawdził czynności życiowe dziecka i przewieźliśmy je do naszej bazy w Waghez - opisuje por. Krzysztof Kałwak, dowódca patrolu.

Nowe życie w bazie

Z małej bazy w Waghez dziecko zostało zabrane śmigłowcem medycznym do głównej placówki sił NATO w prowincji w mieście Ghazni. Tam w gotowości czekał już zaalarmowany personel szpitala.

- Byliśmy przygotowani, że stan dziecka będzie bardzo ciężki. Po przebadaniu okazało się jednak, że dziewczynka jest zdrowa i urodzona w terminie, prawdopodobnie około dwóch dni temu - mówi major Waldemar Machała, lekarz ze szpitala w bazie Ghazni.

Misja: zdobyć smoczek

Dziecko szybko stało się miejscową sensacją. Dziewczynce nadano imię Pola. Ponieważ w bazie pełnej żołnierzy i uzbrojenia nikt nie planował opiekowania się noworodkiem, brakowało podstawowych rzeczy koniecznych w takiej sytuacji.

Dowództwo postanowiło zaradzić niecodziennej sytuacji. - Wezwano mnie do Taktycznego Centrum Operacyjnego i dano pilne zadanie: kupić mleko, butelkę i smoczek. Początkowo myślałem, że sobie ze mnie żartują. To moja czwarta misja, ale takiego zadania jeszcze nie dostałem - mówi dowódca patrolu, plutonowy Mirosław Myszka.

Ponieważ zajmowanie się dzieckiem w dłuższej perspektywie to zdecydowanie nie jest zadanie dla wojsk ekspedycyjnych, polskie dowództwo skontaktowało się ze szpitalem cywilnym w Ghazni. Afgańscy lekarze z nowo utworzonego oddziału pediatrycznego zapewnili, że zajmą się dzieckiem, zapewnią mu godne warunki życia i znajdą rodzinę zastępczą.

Autor: mk//bgr / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PKW Afganistan