Nie żyje dwójka podróżników z Trójmiasta, którzy pod koniec maja zaginęli w Peru. Jarosław Frąckiewicz i jego żona Celina Mróz po raz ostatni kontaktowali się z rodzinami 26 maja. Do Polski mieli wrócić 20 czerwca.
"Dzisiaj rozpoczynamy splyw na Ukajali. Zobaczymy, jak bedzie nam szlo. Jezeli do osady Bolognesi doplyniemy w ciagu tygodnia, to damy rade dotrzec do Pucallpa w terminie. Celinka i Jarek" - napisali [pisownia oryginalna - red.] na swoim blogu 26 maja. Kolejnym etapem podróży miał być 600 km spływ rzeką Ukajali. Gdy kontaktowali się z rodzinami byli w Atalaya, niewielkim mieście leżącym przy ujściu Urubamby do Ukajali. Później słuch po nich zaginął.
Dzisiaj rozpoczynamy splyw na Ukajali. Zobaczymy, jak bedzie nam szlo. Jezeli do osady Bolognesi doplyniemy w ciagu tygodnia, to damy rade dotrzec do Pucallpa w terminie. Celinka i Jarek ostatni wpis na blogu podróżników
21 czerwca brat Celiny, Bogumił Mróz napisał: "Jarek i Celina nie przylecieli do Polski. Wiadomo że nie pojawili się na lotnisku w Limie. Ich zaginięcie zostało zgłoszone na policję i do ambasady polskiej w Limie". Rodzina i przyjaciele rozpoczęli poszukiwania na własną rękę. Ich przebieg relacjonowali na blogu Celiny i Jarka "Składakiem przez świat", założyli stronę na Facebooku, prosili o wsparcie pieniężne na akcję poszukiwawczą.
W Peru koordynował ją Tomasz Surdel. Z relacji zamieszczonej na Facebooku wynika, że miejscowa policja ze względu na braku środków niewiele zrobiła w sprawie zaginięcia. Pewne informacje udało się zdobyć w mieście Pucallpa, gdzie mieli zakończyć spływ. "Jakiś człowiek w Pucallpa przekazał policji informacje o Celinie i Jarku. Na tyle interesującą, że z Pucallpy do Atalaya przyleciał dzisiaj [tj. w piątek] czarterowy samolot z owym informatorem i członkami specjalnej, uzbrojonej grupy „Comando Verde”. Wszyscy, łącznie ponad 20 osób, wsiedli na dwie motorowe łodzie marynarki peruwiańskiej i odpłynęli w dół Tambo w kierunku Ukajali" - relacjonował Surdel. Po powrocie szef grupy miał się z nim skontaktować i przekazać, co udało się ustalić.
Zabici przez Indian
W sobotę rano TVN24 podała, że małżeństwo kajakarzy zginęło. Informację potwierdził na antenie telewizji rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Jak podkreślał, nie znaleziono ich ciał, ale są świadkowie morderstwa. Znaleziono również ich rzeczy osobiste. - MSZ czeka na dalszy ciąg śledztwa policji peruwiańskiej - powiedział.
O morderstwie pisze też na swoich stronach internetowych peruwiańska stacja America TV. Policjanci mieli wpaść na trop polskiego małżeństwa w jednej z wiosek w prowincji Atalaya. Jej mieszkańcy twierdzą, że zostali oni zastrzeleni na tle rabunkowym, a ich ciała wrzucone do rzeki. W jednym z domów znaleziono przewodnik po Peru i Boliwii w języku polskim i inne rzeczy należące do małżeństwa.
Z kolei radio TOK FM podało, że według jego informatora powodem zabójstwa miała być legenda o białych kręcących się po okolicy i mordujących Indian.
Doświadczeni kajakarze
Według informacji portalu tierralatina.pl, który pierwszy informował o ich zaginięciu, Jarosław Frąckiewicz jest filozofem, emerytowanym wykładowcą Politechniki Gdańskiej. Jego żona, Celina Mróz to emerytowana inżynier budownictwa wodnego. Portal podkreśla, że kajakami pływają razem od ponad 20 lat. Pokonali wspólnie rzeki m.in. w Egipcie, Indiach, Turcji, Kanadzie, Hiszpanii i Portugalii.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, America TV, TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. facebook.com