Bibi Hanifa 3 tygodnie temu zemdlała obok pieca chlebowego. Nieszczęśliwie jej noga wpadła do ognia. Zdaniem chirurga majora dr. Roberta Brzozowskiego ze szpitala polowego w Ghazni jeżeli w ciągu 2-3 dni nie znajdzie się pod profesjonalną opieką medyczną, straci nogę, a nawet życie.
Lekarze z Warszawy zaoferowali pomoc
Szpital polowy w Ghazni nie dysponuje specjalistycznym sprzętem, dlatego Bibi powinna jak najszybciej zostać przewieziona do innej placówki. Lekarze ze szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie podjęli się uratowania nogi i życia Bibi.
Mimo, że w Polsce nadal nie ma procedur dotyczących pomocy dla osób innego niż polskie pochodzenia, nawet jeżeli wiele lat pracują dla naszego wojska, Dowództwo Operacyjne w Warszawie wydało zgodę na przetransportowanie kobiety do Polski. Kobieta wyleci z Afganistanu dzisiaj w towarzystwie męża i pielęgniarki. Około godziny 21 wyląduje na warszawskim Okęciu.
"Jest szansa, że jutro Bibi znajdzie się w Polsce"
- Dla naszej armii pracują setki Afgańczyków, bez których realizacja naszej misji byłaby niemożliwa. Ci ludzie w takich sytuacjach oczekują od nas wsparcia i to wsparcie otrzymają - powiedział generał Andrzej Reudowicz, dowódca PKW Afganistan. - Medycy w szpitalu polowym w Ghazni zrobili co mogli oczyszczając ranę, ale bezradnie rozkładają ręce, gdyż nie da się w tych warunkach nic więcej zrobić. Afgańczycy pracujący dla Polaków są celem talibów, którzy traktują ich jak kolaborantów - tłumaczy generał.
Bibi Hanifa ma dwójkę małych dzieci: 3-letnie i 6-miesięczne.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl