Polityka zbyt miękka? "Zapytajcie bin Ladena"


Barack Obama odrzucił oskarżenia republikańskich pretendentów do Białego Domu, że jego polityka zagraniczna, zwłaszcza wobec radykalnego islamu i na Bliskim Wschodzie, jest zbyt miękka. - Zapytajcie o to Osamy bin Ladena - powiedział prezydent USA na spotkaniu z mediami w czwartek.

Republikańscy kandydaci do nominacji prezydenckiej wystąpili w środę na forum zorganizowanym przez Republikańska Koalicję Żydowską, grupującą działaczy lobbujących w USA na rzecz Izraela.

Uchodzący do niedawna za bezapelacyjnego faworyta w rywalizacji w GOP były gubernator Massachusetts Mitt Romney skrytykował tam politykę zagraniczną Obamy jako chwiejną i zbyt ustępliwą wobec wrogów Ameryki.

Zdaniem Romneya, Obama jest "nieśmiały i słaby w wobec sytuacji egzystencjalnego zagrożenia Izraela przez Iran". Kandydat zapowiedział, że jako prezydent nigdy nie dopuści do uzbrojenia się Iranu w broń atomową, i obiecał, że pierwszą zagraniczną wizytę złoży w Izraelu.

Obama zawsze powtarza, że "nie wyklucza żadnej opcji" w sprawie konfliktu z Iranem, ale zaznacza, że zależy mu na dyplomatycznym jego rozwiązaniu.

Mają nadzieję na zwycięstwo

Inny kandydat do nominacji, Newt Gingrich - który w sondażach wysunął się niedawno przed Romneya - zapowiedział, że w swej polityce będzie dążył do "zmiany reżimu" w Iranie, aby doprowadzić do upadku rządzącej tam teokracji islamskiej.

Oświadczył, że jako prezydent mianuje sekretarzem stanu Johna Boltona, byłego ambasadora USA przy ONZ w gabinecie prezydenta George'a Busha, jednego z największych jastrzębi w amerykańskiej polityce zagranicznej. Przyrzekł też, że przeniesie ambasadę USA z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Rząd Izraela ogłosił Jerozolimę stolicą kraju, ale zdecydowana większość państw nie przeniosła tam swoich ambasad, gdyż status prawnomiędzynarodowy miasta nie został ostatecznie uregulowany.

W wyborach prezydenckich Żydzi amerykańscy w większości popierają demokratów. Także obecnie 51 procent obywateli żydowskiego pochodzenia dobrze ocenia Obamę jako prezydenta - więcej niż ogół populacji (zależnie od sondaży: od 43 do 46 procent).

Republikanie mają jednak nadzieję, że ich kandydat na prezydenta wygra w przyszłym roku wybory w niektórych kluczowych stanach, jak Floryda, w czym pomoże licznie zamieszkała tam mniejszość żydowska.

Źródło: PAP