Policja: zamachowiec z Berlina mógł uciekać przez Holandię


Holenderska policja poinformowała w środę o "sygnałach" świadczących o tym, że domniemany sprawca zamachu w Berlinie z 19 grudnia po dokonaniu ataku mógł uciekać z Niemiec przez Holandię. W sprawie prowadzone jest śledztwo - dodano.

Niedługo po ataku na jarmarku bożonarodzeniowym, w wyniku którego zginęło 12 osób, Anis Amri, 24-letni Tunezyjczyk, "podróżował w nocy z 21 na 22 grudnia autobusem z dworca autobusowego w mieście Nijmegen", w Holandii w pobliżu granicy z Niemcami, "do dworca kolejowego w Lyonie" - sprecyzowało tymczasem źródło agencji AFP cytowane we wtorek.

Karta SIM kupiona w Holandii?

Rzecznik holenderskiej prokuratury Wim de Bruin potwierdził agencji, że policja "sprawdza, czy po zamachu w Berlinie Amri podróżował przez Holandię". Nie podał żadnych dodatkowych szczegółów.

Następnie Tunezyjczyk został zarejestrowany przez kamery monitoringu 22 grudnia na głównym dworcu Lyon-Part-Dieu, gdzie wsiadł do pociągu jadącego do Chambery, w południowo-wschodniej Francji, a następnie udał się do Mediolanu. Wcześniej w środę włoski dziennik "La Repubblica" podał, że w plecaku Amriego włoscy śledczy znaleźli kartę SIM pochodzącą z Holandii. Karta pochodziła z zapasów, które w dniach 20-22 grudnia rozdawano w centrach handlowych w holenderskich miastach Zwolle, Breda i Nijmegen.

Według agencji dpa nie jest na razie jasne, czy oznacza to, że Amri podczas ucieczki z Niemiec przez Francję do Włoch zatrzymał się także w Holandii. Niemiecka prokuratura nie skomentowała dotąd doniesień "La Repubbliki".

Włosi nie są pewni

Włoscy śledczy cytowani przez agencję Ansa poinformowali tymczasem w środę, że nie można potwierdzić hipotezy o trasie ucieczki terrorysty przez Holandię.

Mediolańska prokuratura rekonstruuje każde miejsce pobytu terrorysty oraz próbuje ustalić, czy miał on we Włoszech jakieś kontakty ze środowiskami ekstremistów bądź wsparcie lub bazę logistyczną.

Tezę o możliwej obecności Amriego na terenie Holandii - przypomina włoska agencja - postawiono na podstawie znalezionej w rzeczach Tunezyjczyka holenderskiej karty SIM do telefonu. Jak się zauważa, nie została ona jednak odpakowana. Nie ma według prowadzących dochodzenie dowodu na to, że Amri osobiście kupił ją w Holandii, gdzie według mediów miał wjechać z Niemiec.

Zwłoki Tunezyjczyka wciąż w Mediolanie

23 grudnia Amri został zastrzelony przez włoskich policjantów w Sesto San Giovanni pod Mediolanem. Poproszony o wylegitymowanie się podczas kontroli drogowej, zaczął strzelać do funkcjonariuszy, którzy odpowiedzieli ogniem. Według dpa zwłoki domniemanego zamachowca znajdują się nadal w Mediolanie, ponieważ obdukcja nie została jeszcze zakończona.

Zdaniem niemieckich śledczych to 24-letni Amri kierował 19 grudnia ciężarówką na polskich numerach rejestracyjnych, którą wjechał w tłum na świątecznym jarmarku w Berlinie. W zamachu zginęło 12 osób a około 50 zostało rannych. Wśród ofiar jest polski kierowca ciężarówki Łukasz U., który został zastrzelony przez napastnika.

Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie, któremu Amri przysiągł wierność na nagraniu opublikowanym przez propagandową agencję dżihadystów Amak.

Berlin. Nagranie z miejsca tragedii
Berlin. Nagranie z miejsca tragediiFacebook/Berliner Morgenpost

Autor: adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: